niedziela, 6 stycznia 2013

002.~Braterska miłość



-Jeden długopis poproszę-uśmiechnął się szatyn kładąc z brzękiem pieniądze na ladzie kiosku.
Jak co dzień od sześciu dni, przed szkolnymi lekcjami, chłopak zbaczał trochę z kursu na rzecz wydania dwudziestu centów u przemiłej blondynki stojącej za kasą.
-Na prawdę tak szybko ci się wypisują?-zagaiła dziewczyna podając mu przedmiot.
-Wiesz... Dużo piszemy na lekcjach- zająknął się przez chwilę i chwytając uprzedni długopis wyszedł zmieszany.

Prawda była taka, że to nie przyrząd służący do pisania był przyczyną jego codziennych wędrówek do sklepu, a osobę którą mógł w nim podziwiać. Podobało mu się w niej wszystko. Poczynając na lekko falowanych, blond włosach, przez radosny uśmiech na błyszczących, błękitnych oczach kończąc. Ale co z tego, skoro nie wiedział nawet jak się nazywa? Gdyby chociaż był na tyle odważny by zagadać, jednak on wolał po cichu podziwiać wszystkie jej atuty. Nie raz zastanawiał się poważnie, nad zaproszeniem gdzieś dziewczyny, bo bądź co bądź nie wygląda na starszą niż dziewiętnaście lat, ale tak szybko jak wpadał na ten pomysł, tak szybko z niego rezygnował.

-Siema stary-zaczepił go wysoki blondyn, kiedy tylko przekroczył próg placówki.
-Siema-odparł bez entuzjazmu i od razu skierował się do swojej szafki.
-A ty co się tak nie odzywasz?-nie dawał za wygraną ciekawski kumpel.
-A tak-rzucił i dalej wpatrywał się nieobecnym wzrokiem. Myślami był wciąż przy uroczej kasjerce. Postanowił sobie, że jutro będzie odważny. Będzie odważny, bo spyta się jej o imię.
-Masz gorszy dzień?-ni stąd ni zowąd pojawił się tuz przy jego boku umięśniony rudzielec.
-Taa- przyznał m rację, aczkolwiek niechętnie.
Ku wielkiej uldze szatyna cała uwaga jego przyjaciół została teraz skierowana na wysokiego chłopaka o kasztanowych loczkach, nieśmiało podskakujących przy każdym kroku. Brunet kroczył pewnie korytarzem z książkami pod pachą, za pewne zmierzając pod salę, jednak z drugiego końca holu dobiegł go głos dwóch dziewczyn nawołujących go po imieniu. Niepewnie odwrócił się i spojrzał z małym grymasem na twarzy w stronę bliźniaczek. Kiedy je spostrzegł, cień uśmiechu wpełzł na jego wargi, a on sam momentalnie znalazł się przy nich, wesoło witając.
-To ten nowy? Dlaczego wszystkie fajne dziewczyny się do niego kleją?-spytał z pretensją w głosie blondyn.
-No właśnie? Co on ma czego my nie mamy?-zawodził rudy.
-Fajne włosy-rzucił bezmyślnie szatyn i nie zwracając więcej uwagi na oburzonych chłopaków wrócił myślami do kiosku, obmyślając dokładny plan działania na jutro.

Stukot butów rozniósł się po klasie. Harry, jak zwykle lekko spóźniony powiódł niepewnym wzrokiem po rzędach wypełnionych ławek, a jego wzrok skierował się ku nauczycielskiemu biurku, przy którym na jego szczęście, nie było jeszcze profesora Mlynkowa. Chłopak podszedł do ławki, gdzie na drugim krzesełku siedziała już grubsza dziewczyna o prostych, czarnych włosach. Chciał jak najciszej odsunąć swoje krzesło by zająć miejsce koło niej, lecz to mu się nie udało w efekcie czego po sali rozniósł się głośny pisk. Czarne jak dwa węgielki oczy momentalnie zwróciły się ku jego speszonej osobie i zlustrowały z uwagą. Kiedy tylko ich spojrzenia się spotkały,chłopak pewnym ruchem odwrócił głowę i szybko usiadł na miejsce, bo nauczyciel już stał w progu.

Harry stał już przed furtką domu-jego od niedawna, stałego miejsca zamieszkania, gdy w kieszeni za wibrowała mu komórka. Nie wiele myśląc wyjął ją zręcznym ruchem i przelotnie spojrzał na ekran-Gem. Tego dnia wracał sam. Gemma powiedziała, że ma dodatkowe zajęcia przygotowujące do matury z Angielskiego. No tak-była już w trzeciej klasie. Nie mógł mieć jej tego za złe. Przecież to nie jej wina, że chłopak nie ma z kim wracać. Mimo to był przygnębiony. Może to dzisiejsza pogoda tak na niego działała? A może obawa przed byciem samotnym? W każdym razie, kiedy dziewczyna zadzwoniła nasunęło mu się pewne pytanie, a mianowicie: Dlaczego Gemma dzwoni teraz? Tego kto wie, że dodatkowe lekcje ich ojczystego języka odbywają się z panem Deer'em owe pytanie nie powinno w ogóle zdziwić, gdyż wszyscy w szkole doskonale zdają sobie sprawę, że jeszcze w całej historii nie zdarzyło się, że ten nauczyciel zwolnił kogoś szybciej z lekcji. A przecież będąc w klasie Gemma nie miała możliwości wykonania telefonu.
-No co chcesz siostra?-rzucił beznamiętnie Harry naciskając zieloną słuchawkę i przykładając urządzenie do ucha.
-Harry?-zapytał roztrzęsiony męski głos. On z całą pewnością nie należał do jego siostry, toteż chłopak nie mało się zdziwił. W dodatku strach jego rozmówcy napawał go wewnętrzna obawą.
-Tak... Coś się stało?
-Tak, Harry z tej strony Zayn. Przyjdź tu szybko!
-Ale co się dzieje? Coś z Gemmą? Gdzie mam przyjść?-wodospad słów wypływał z jego malinowych ust, a sam chłopak rzucił się biegiem przed siebie, sam do końca nieświadom tego co robi.
-No... Tu... Na ulicę...-krótka przerwa, zapewne by sprawdzić nazwę owej ulicy-Na rogu Abbey Road.
Harry skinął głową, czego oczywiście Zayn nie był w stanie dostrzec, ale chłopak nie myślał teraz racjonalnie. Perspektywa, że coś złego dzieje się z Gemmą, jego ukochaną siostrą, jedyną osobą która go jako tako rozumie i w trudnych chwilach wspiera, powodowała w jego młodzieńczym umyślę złożoną projekcję czarnych scenariuszy.

Harry cały swój bieg był zamyślony. Ne zdawał sobie do końca sprawy, że każda sekunda teraz się liczy. Nie mógł tego wiedzieć. Nieświadomość co takiego dzieje się z Gemmą sprawiała, że jego serce biło z dwojoną siłą, a oddech, i tak przyśpieszony z powodu biegu, był nie równy i płytki. Kiedy w końcu dotarł na miejsce ogarnął go lęk. Większy nawet od tego,jaki odczuwał podczas drogi tutaj. Większy od tego kiedy nie chcący potrącił staruszkę i większy od tego kiedy upadł zaraz potem machinalnie się podnosząc i biegnąc dalej.

Brunetka zwijała się, nie wiadomo czy z bólu, czy z niemocy, na nierównej powierzchni chodnikowych płyt. Czarnowłosy chłopak kroczył niespokojnie w tą i we w te zagryzając nerwowo dolną wargę. Jego ręce drżały, podobnie jak on cały. Świadomość, że obok ciebie, być może walczy o życie, drugi człowiek, a ty nie możesz nic zrobić, nie potrafisz, i jedyne co ci pozostało to stać z założonymi rękoma i czekać na cud, naprawdę wykańcza psychicznie.

Gemma cała purpurowa na twarzy przymknęła już powieki w momencie, kiedy Harry przeszukiwał jej torebkę. Waśnie wtedy dziękował sobie, że już podobna sytuacja miała miejsce sześć lat temu i dokładnie wiedział co zrobić. Fakt, że był wtedy tylko nierozgarniętym gówniarzem nie miała znaczenia. Wydarzenie to bowiem tak bardzo odbiło się na jego psychice, że pamiętał każdy szczegół do dnia dzisiejszego.

W końcu, po zmaganiach zarówno z czasem jak i torebką, a nie jest tajemnicą, że kobieca torebka to otchłań bez dna i trudno w niej cokolwiek znaleźć, zwłaszcza kiedy jest niezwłocznie potrzebne, wyciągnął mały inhalator. Bez zbędnych ceregieli podszedł do leżącej pośród ogólnej szarości miasta dziewczyny i delikatnie ujął ją ramieniem. Gem zaciągnęła się lekarstwem. W jednej chwili otworzyła swoje błyszczące, zielone oczy i spojrzała na brata jednocześnie zmieszana, pełna obaw, ale i ulgi.

Wiedziała, że jej lokowaty przyjaciel, bo w końcu nim dla niej był-nie tylko rodzeństwem, ale i przyjacielem, będzie dociekał, czemu nie było jej na zajęciach. Była świadoma, że on nie jest głupi i troska o nią nie da mu spokoju. Zdawała sobie sprawę, że czeka ją rozmowa albo z nim, albo z An-jej matką. Dlaczego perspektywa rozmowy z mamą była według niej bardziej korzystna? Bo wiedziała, że Harry będzie dociekał tak długo, aż w końcu pozna prawdę, tak misternie przez nią ukrywaną, a matka, zajęta codziennością, da jej co najwyżej naganę i zapomni. To nie tak, że An nie kochała swoich dzieci. Wręcz przeciwnie. Były dla niej całym światem. Wszystkim co jej już zostało. Ale wir pracy wciągnął ją tak bardzo, e zatraciła się w tym wszystkim. To pomagało jej zapomnieć o problemach. Zapomnieć o rozwodzie z mężem i rozczarowaniu.

Harry nie zauważając wyrazu jego siostry po prostu przyciągnął ją bliżej do siebie, zamykając jej drobne ciałko we własnych ramionach. Może i nie był najsilniejszy, nie miał największych mięśni i nie mógł poszczycić się nieprzeciętna odwagą, ale naprawdę wierzył, że tym drobnym gestem mógł ochronić ją przed całym złem tego świata. Chciał wierzyć. Pomimo iż Gemma była starsza i, zapewne, rozważniejsza, chłopak w takich chwilach czuł, że może odwdzięczyć się jej za te wszystkie ciepłe chwile przeżyte u jej boku. Że może odpokutować wszystkie winy i złączyć się w jedność ze swoją siostrą, by walczyć z przeciwnościami losu nie osobno, a razem. Po prostu kochał ją. Kochał swoją siostrę. Bo słowo miłość ma przecież tak wiele znaczeń. Stanowczo za wiele, jak na jedno, krótkie słowo.

-To ja już pójdę-odchrząknął niepewnie Zayn, przypatrując się tej dwójce. Jak bardzo zazdrościł Harremu takiej siostry. Tak, miał rodzeństwo, ale nigdy nie potrafił okazywać mu tyle ciepła, co ten chłopak w ciągu jednej krótkiej chwili, która w gruncie rzeczy dłużyła im się niemiłosiernie.
-Zaczekaj-ożywił się brunet odwracając gwałtownie twarz w stronę siedemnastolatka. Jego kasztanowe loki podskoczyły opadając lekko na czoło, a oczy bacznie lustrowały speszoną twarz mulata.
Chłopak spojrzał się pytająco na rodzeństwo i już miał otworzyć usta, by wydobyć z nich kilka nic nie znaczących słów, gdy głos zabrała Gemma.
-Dziękuję-szepnęła i wtuliła twarz w klatkę piersiową brata.
-Ale ja nic nie zrobiłem-zawstydził się odwracając się do nich tyłem. Schował niedbale dłoń w kieszeń i spuścił głowę w dół doszukując się w nierównym chodniku czegoś, na czym mógł zawiesić wzrok.
-Zrobiłeś...i to wiele-Harry uśmiechnął się ciepło, pomimo że Zayn już tego nie widział. Kroczył powoli przed siebie, chcąc jak najszybciej uciec z miejsca zdarzenia. Wstydził się, że sam nie potrafił pomóc dziewczynie. Ze zamiast pomyśleć spanikował. Naturalny ludzki odruch? Nie dla niego. On musiał być twardy, chodź w gruncie rzeczy był słaby. Wewnętrzna wrażliwość tak bardzo kłóciła się z jego zewnętrzną otoczką. Nie mógł pokazać nikomu jaki był naprawdę. Bał się krytyki.
Sam dokładnie nie wiedział, kiedy nogi poniosły go pod kiosk w którym każdego ranka kupował długopis, ale wszedł. Zebrał w sobie ta resztkę odwagi i przekroczył próg bariery, jaką była rzeczywistość.














Heh musiałam wstawić te 2 gify *_______________*

Kochane! Na wstępie chciałabym wam z całego serca podziękować za komentarze i odwiedziny. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że jest ktoś kto o mnie pamięta, chodź zakończyłam historię Halay i to nie koniecznie szczęśliwie.

Ten rozdział pragnę zadedykować wszystkim, którzy byli kiedyś zakochani :)

Chciałabym też bardzo podziękować Kate Stylees za szczerą ocenę mojego bloga :) Dzięki tobie zrozumiałam kilka istotnych rzeczy ;)

Mogę wam zdradzić już tylko, że rozdział trzeci jest moim, jak dotąd, ulubionym rozdziałem w tej historii

KOOOCHAM WAS :***

15 komentarzy:

  1. Aww<3 Świetny rozdział! Bardzo, ale to bardzo mi się podoba ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, genialny rozdział! :D
    Wydaje mi się, że zmienił Ci się styl pisania od początku FHTL, teraz jest bardziej wyszukany... Ale to jak najbardziej mi się podoba ;)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, witaj.;*
    Dziękuję Ci za miłe komentarze.,
    Postaram się odwdzięczyć ale nie wiem czy umiem tak pisać...
    Jestem pod wielkim wrażeniem twojego bloga.,
    Nawet Hadzia się ze mną kłóci-twierdzi, że tu cytuję-super pisze diablica, nie? x D
    lepiej ode mnie- muszę przyznać, że ma rację choć ona też pisze zawodowo.,
    Strasznie mnie zaciekawiłaś tym opowiadaniem.,
    Pierwszy raz czytam historię chłopców sprzed zostania zespołem, ale jest na prawdę -MEGA.,
    Więc do roboty bo czekam na następny rozdział.,
    Buziole;***
    http://adriana-louis-kissyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż raz mi rację przyznała!
      -Super pisze diablica, nie? Lepiej ode mnie- to faktycznie moje słowa! : ) Ja ZAWSZE mam rację : )

      Usuń
    2. Ha ha ha z diablicą się zgadzam, ale z tym, że piszę lepiej od Ciebie to już nie mogę :P

      Usuń
  4. Rozdział super : ) Nie mam słów po prostu, żeby go określić. Muzyka też super; znowu Lana Del Rey x D
    Gemma ma astmę? Bo mi się inhalator zawsze z astmą kojarzy x D Biedaczka :( Dobrze, że Zayn się szybko pojawił i zadzwonił po Harry'ego.
    Dawaj szybko nexta, bo się nie mogę doczekać!
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com
    kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy zobaczyłam ten gif z Zaynem (swoją drogą boski), to pomyślałam, że to będzie o nim i jak się okazało na końcu, tak właśnie było. Ale zmyliłaś mnie użyciem słowa szatyn... Zayn jest brunetem. Szatyn, to określenie do jaśniejszych włosów, dlatego początkowo kombinowałam, że chłopakiem od długopisów jest Lou lub Liam...
    A ten pomysł z kupowaniem - świetny :) Sama kiedyś zasuwałam na drugi koniec miasta po gumy do żucia dla przystojnego bruneta o niebieskich oczach... Jejku, co ja pisze?
    Telefon Zayna i cała ta przerażająca historia sprawiły, że mam wiele pytań... Nie tylko Harry będzie się domagał odpowiedzi ;)
    Chcę wiedzieć dlaczego skłamała o zajęciach i gdzie się w takim razie wybierała. I czy to, że był tam Zayn, to czysty przypadek?
    No i cieszę się, że zdobył się w końcu na odwagę i postanowił przenieść długopisową znajomość na wyższy tor...
    Te gify na końcu są po prostu cudowne :) Powtórzę się, ale jestem wielkim fanem wstawiania ich w rozdziały.
    Cieszę się, że mój poprzedni komentarz odebrałaś w ten sposób i że na niego odpowiedziałaś. Nic mnie tak nie zniechęca do ich zostawiania jak poczucie, że pisze to głównie dla siebie i po to, by zwiększyć numerek z ilością komentarzy pod czyimś rozdziałem...
    Podoba mi się ten rozdział, chociaż nie byłabym sobą gdybym nie miała żadnych uwag ;) Sprawę z szatynem i brunetem pozostawiam ci do zbadania (Wikipedia może pomóc) ;) Napisałaś, że siostra Hazzy jest szatynką, ale jego samego nazwałaś brunetem... A mają taki sam kolor włosów ;)
    Do literówek nie będę się przyczepiać, ale warto nad nimi pracować... Za to chciałam ci coś zaproponować (też do zbadania?). Nie wiem czy dobrego słowa użyłam... Zastanawia mnie dlaczego nie stawiasz spacji przy myślnikach? Czasami rzeczywiście tak się robi, ale wtedy jest to przymiotnik np. biało-czerwono-niebieski, biało-czerwony itp.
    U ciebie łączą się wyrazy, które nie powinny. Zdecydowanie powinnaś nad tym popracować. Przy myślnikach powinna być spacja zarówno przed jak i po.
    Rozważyłabym też robienie wcięcia przy dialogach. Nie jest to konieczne, ale wydaje mi się, że przy czcionce, którą wybrałaś, będzie to z korzyścią dla bloga. Sprawdź i sama oceń...
    " - Siema stary - zaczepił go wysoki blondyn, kiedy tylko przekroczył próg placówki.
    - Siema - odparł bez entuzjazmu i od razu skierował się do swojej szafki.
    - A ty co się tak nie odzywasz? - nie dawał za wygraną ciekawski kumpel.
    - A tak - rzucił i dalej wpatrywał się nieobecnym wzrokiem. Myślami był wciąż przy uroczej kasjerce. Postanowił sobie, że jutro będzie odważny. Będzie odważny, bo spyta się jej o imię.
    - Masz gorszy dzień? - ni stąd ni zowąd pojawił się tuz przy jego boku umięśniony rudzielec."

    To chyba tyle mojego wymądrzania się. Rozdział zdecydowanie mnie zaciekawił. Zwłaszcza sprawa z siostrą Harry'ego.
    Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu :)

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    PS.
    Jeśli możesz, to usuń tą weryfikację obrazkową, która pojawia się przed dodaniem komentarza. Zdecydowanie ułatwia to sprawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tymi myślnikami :) Tak szczerze, to nawet o tym nie wiedziałam xD
      A co do "włosowej sprawy" to byłam święcie przekonana, że jest odwrotnie xD Ale skoro już mnie uświadomiłaś to postaram się nie popełnić więcej tego błędu :)

      P.S. Wcześniej nie miałam weryfikacji obrazkowej, ale te roboty zaczęły wysyłać mi jakieś reklamy o szybkiej pożyczce po Angielsku xD

      Usuń
  6. Fantastyczny rozdział :33
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny :) Życzę weny :D MAm nadzieje że szybko dodasz kolejny rozdział :D / Mary

    OdpowiedzUsuń
  8. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja się bałam, że Gemmie się coś stanie! Uff jak dobrze, że Hazza czuwa :3 :( Astma.. Kiepska sprawa. Super gify :** Rozdział świetny!
    Zakochałaś się lamciu? ^^
    Dodaj szybko kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha ha ja i zakochanie się ha ha ha ha fuuuuj! xD Ja nawet jak wyobrażam sobie np. całowanie z jakimś chłopakiem z 1D to mi się na wymioty zbiera... Tak wiem, pod tym względem jestem baaardzo niedojrzała xD

      Usuń
  10. Myślę, że poprzednie komentarze mówią wszystko. Wiem, że mój komentarz powinien wyrażać własną opinię, ale cóż tu jak mogę dodać...? Jest to napisane po prostu... genialnie, świetnie, rewelacyjnie, wspaniale, zachwycająco, prawdziwie... Bardzo wczułam się w ta historię... To dopiero drugi rozdział, ale nawet nie masz pojęcia jak dobrze się to czyta :) Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na Twoje następne wypociny, a blog ląduje w moich zakładkach :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział był naprawdę genialny.
    Początek z kupowaniem tego długopisu był super ;D
    Potem akcja z Gemmą to było naprawdę niesamowite i na początku byłam naprawdę przerażona. Jej…jakoś nie mogę się wysłowić dzisiaj :) Świetnie wszystko opisujesz i kocham twój styl pisania.
    A gify Harry'ego i Louisa cudowne ;)

    OdpowiedzUsuń