-Jeden długopis
poproszę-uśmiechnął się szatyn kładąc z brzękiem pieniądze
na ladzie kiosku.
Jak co dzień od
sześciu dni, przed szkolnymi lekcjami, chłopak zbaczał trochę z
kursu na rzecz wydania dwudziestu centów u przemiłej blondynki
stojącej za kasą.
-Na prawdę tak
szybko ci się wypisują?-zagaiła dziewczyna podając mu przedmiot.
-Wiesz... Dużo
piszemy na lekcjach- zająknął się przez chwilę i chwytając
uprzedni długopis wyszedł zmieszany.
Prawda była taka,
że to nie przyrząd służący do pisania był przyczyną jego
codziennych wędrówek do sklepu, a osobę którą mógł w nim
podziwiać. Podobało mu się w niej wszystko. Poczynając na lekko
falowanych, blond włosach, przez radosny uśmiech na błyszczących,
błękitnych oczach kończąc. Ale co z tego, skoro nie wiedział
nawet jak się nazywa? Gdyby chociaż był na tyle odważny by
zagadać, jednak on wolał po cichu podziwiać wszystkie jej atuty.
Nie raz zastanawiał się poważnie, nad zaproszeniem gdzieś
dziewczyny, bo bądź co bądź nie wygląda na starszą niż
dziewiętnaście lat, ale tak szybko jak wpadał na ten pomysł, tak
szybko z niego rezygnował.
-Siema
stary-zaczepił go wysoki blondyn, kiedy tylko przekroczył próg
placówki.
-Siema-odparł bez
entuzjazmu i od razu skierował się do swojej szafki.
-A ty co się tak
nie odzywasz?-nie dawał za wygraną ciekawski kumpel.
-A tak-rzucił i
dalej wpatrywał się nieobecnym wzrokiem. Myślami był wciąż przy
uroczej kasjerce. Postanowił sobie, że jutro będzie odważny.
Będzie odważny, bo spyta się jej o imię.
-Masz gorszy
dzień?-ni stąd ni zowąd pojawił się tuz przy jego boku
umięśniony rudzielec.
-Taa- przyznał m
rację, aczkolwiek niechętnie.
Ku wielkiej uldze
szatyna cała uwaga jego przyjaciół została teraz skierowana na
wysokiego chłopaka o kasztanowych loczkach, nieśmiało
podskakujących przy każdym kroku. Brunet kroczył pewnie korytarzem
z książkami pod pachą, za pewne zmierzając pod salę, jednak z
drugiego końca holu dobiegł go głos dwóch dziewczyn nawołujących
go po imieniu. Niepewnie odwrócił się i spojrzał z małym
grymasem na twarzy w stronę bliźniaczek. Kiedy je spostrzegł, cień
uśmiechu wpełzł na jego wargi, a on sam momentalnie znalazł się
przy nich, wesoło witając.
-To ten nowy?
Dlaczego wszystkie fajne dziewczyny się do niego kleją?-spytał z
pretensją w głosie blondyn.
-No właśnie? Co
on ma czego my nie mamy?-zawodził rudy.
-Fajne włosy-rzucił
bezmyślnie szatyn i nie zwracając więcej uwagi na oburzonych
chłopaków wrócił myślami do kiosku, obmyślając dokładny plan
działania na jutro.
Stukot butów
rozniósł się po klasie. Harry, jak zwykle lekko spóźniony
powiódł niepewnym wzrokiem po rzędach wypełnionych ławek, a jego
wzrok skierował się ku nauczycielskiemu biurku, przy którym na
jego szczęście, nie było jeszcze profesora Mlynkowa. Chłopak
podszedł do ławki, gdzie na drugim krzesełku siedziała już
grubsza dziewczyna o prostych, czarnych włosach. Chciał jak
najciszej odsunąć swoje krzesło by zająć miejsce koło niej,
lecz to mu się nie udało w efekcie czego po sali rozniósł się
głośny pisk. Czarne jak dwa węgielki oczy momentalnie zwróciły
się ku jego speszonej osobie i zlustrowały z uwagą. Kiedy tylko
ich spojrzenia się spotkały,chłopak pewnym ruchem odwrócił głowę
i szybko usiadł na miejsce, bo nauczyciel już stał w progu.
Harry stał już
przed furtką domu-jego od niedawna, stałego miejsca zamieszkania,
gdy w kieszeni za wibrowała mu komórka. Nie wiele myśląc wyjął
ją zręcznym ruchem i przelotnie spojrzał na ekran-Gem. Tego
dnia wracał sam. Gemma powiedziała, że ma dodatkowe zajęcia
przygotowujące do matury z Angielskiego. No tak-była już w
trzeciej klasie. Nie mógł mieć jej tego za złe. Przecież to nie
jej wina, że chłopak nie ma z kim wracać. Mimo to był
przygnębiony. Może to dzisiejsza pogoda tak na niego działała? A
może obawa przed byciem samotnym? W każdym razie, kiedy dziewczyna
zadzwoniła nasunęło mu się pewne pytanie, a mianowicie: Dlaczego
Gemma dzwoni teraz? Tego kto wie, że dodatkowe lekcje ich
ojczystego języka odbywają się z panem Deer'em owe pytanie nie
powinno w ogóle zdziwić, gdyż wszyscy w szkole doskonale zdają
sobie sprawę, że jeszcze w całej historii nie zdarzyło się, że
ten nauczyciel zwolnił kogoś szybciej z lekcji. A przecież będąc
w klasie Gemma nie miała możliwości wykonania telefonu.
-No co chcesz
siostra?-rzucił beznamiętnie Harry naciskając zieloną słuchawkę
i przykładając urządzenie do ucha.
-Harry?-zapytał
roztrzęsiony męski głos. On z całą pewnością nie należał do
jego siostry, toteż chłopak nie mało się zdziwił. W dodatku
strach jego rozmówcy napawał go wewnętrzna obawą.
-Tak... Coś się
stało?
-Tak, Harry z tej
strony Zayn. Przyjdź tu szybko!
-Ale co się
dzieje? Coś z Gemmą? Gdzie mam przyjść?-wodospad słów wypływał
z jego malinowych ust, a sam chłopak rzucił się biegiem przed
siebie, sam do końca nieświadom tego co robi.
-No... Tu... Na
ulicę...-krótka przerwa, zapewne by sprawdzić nazwę owej ulicy-Na
rogu Abbey Road.
Harry skinął
głową, czego oczywiście Zayn nie był w stanie dostrzec, ale
chłopak nie myślał teraz racjonalnie. Perspektywa, że coś złego
dzieje się z Gemmą, jego ukochaną siostrą, jedyną osobą która
go jako tako rozumie i w trudnych chwilach wspiera, powodowała w
jego młodzieńczym umyślę złożoną projekcję czarnych
scenariuszy.
Harry cały swój
bieg był zamyślony. Ne zdawał sobie do końca sprawy, że każda
sekunda teraz się liczy. Nie mógł tego wiedzieć. Nieświadomość
co takiego dzieje się z Gemmą sprawiała, że jego serce biło z
dwojoną siłą, a oddech, i tak przyśpieszony z powodu biegu, był
nie równy i płytki. Kiedy w końcu dotarł na miejsce ogarnął go
lęk. Większy nawet od tego,jaki odczuwał podczas drogi tutaj.
Większy od tego kiedy nie chcący potrącił staruszkę i większy
od tego kiedy upadł zaraz potem machinalnie się podnosząc i
biegnąc dalej.
Brunetka zwijała
się, nie wiadomo czy z bólu, czy z niemocy, na nierównej
powierzchni chodnikowych płyt. Czarnowłosy chłopak kroczył
niespokojnie w tą i we w te zagryzając nerwowo dolną wargę. Jego
ręce drżały, podobnie jak on cały. Świadomość, że obok
ciebie, być może walczy o życie, drugi człowiek, a ty nie możesz
nic zrobić, nie potrafisz, i jedyne co ci pozostało to stać z
założonymi rękoma i czekać na cud, naprawdę wykańcza
psychicznie.
Gemma cała
purpurowa na twarzy przymknęła już powieki w momencie, kiedy Harry
przeszukiwał jej torebkę. Waśnie wtedy dziękował sobie, że już
podobna sytuacja miała miejsce sześć lat temu i dokładnie
wiedział co zrobić. Fakt, że był wtedy tylko nierozgarniętym
gówniarzem nie miała znaczenia. Wydarzenie to bowiem tak bardzo
odbiło się na jego psychice, że pamiętał każdy szczegół do
dnia dzisiejszego.
W końcu, po
zmaganiach zarówno z czasem jak i torebką, a nie jest tajemnicą,
że kobieca torebka to otchłań bez dna i trudno w niej cokolwiek
znaleźć, zwłaszcza kiedy jest niezwłocznie potrzebne, wyciągnął
mały inhalator. Bez zbędnych ceregieli podszedł do leżącej
pośród ogólnej szarości miasta dziewczyny i delikatnie ujął ją
ramieniem. Gem zaciągnęła się lekarstwem. W jednej chwili
otworzyła swoje błyszczące, zielone oczy i spojrzała na brata
jednocześnie zmieszana, pełna obaw, ale i ulgi.
Wiedziała, że jej
lokowaty przyjaciel, bo w końcu nim dla niej był-nie tylko
rodzeństwem, ale i przyjacielem, będzie dociekał, czemu nie było
jej na zajęciach. Była świadoma, że on nie jest głupi i troska o
nią nie da mu spokoju. Zdawała sobie sprawę, że czeka ją rozmowa
albo z nim, albo z An-jej matką. Dlaczego perspektywa rozmowy z mamą
była według niej bardziej korzystna? Bo wiedziała, że Harry
będzie dociekał tak długo, aż w końcu pozna prawdę, tak
misternie przez nią ukrywaną, a matka, zajęta codziennością, da
jej co najwyżej naganę i zapomni. To nie tak, że An nie kochała
swoich dzieci. Wręcz przeciwnie. Były dla niej całym światem.
Wszystkim co jej już zostało. Ale wir pracy wciągnął ją tak
bardzo, e zatraciła się w tym wszystkim. To pomagało jej zapomnieć
o problemach. Zapomnieć o rozwodzie z mężem i rozczarowaniu.
Harry nie
zauważając wyrazu jego siostry po prostu przyciągnął ją bliżej
do siebie, zamykając jej drobne ciałko we własnych ramionach. Może
i nie był najsilniejszy, nie miał największych mięśni i nie mógł
poszczycić się nieprzeciętna odwagą, ale naprawdę wierzył, że
tym drobnym gestem mógł ochronić ją przed całym złem tego
świata. Chciał wierzyć. Pomimo iż Gemma była starsza i, zapewne,
rozważniejsza, chłopak w takich chwilach czuł, że może
odwdzięczyć się jej za te wszystkie ciepłe chwile przeżyte u jej
boku. Że może odpokutować wszystkie winy i złączyć się w
jedność ze swoją siostrą, by walczyć z przeciwnościami losu nie
osobno, a razem. Po prostu kochał ją. Kochał swoją siostrę. Bo
słowo miłość ma przecież
tak wiele znaczeń. Stanowczo za wiele, jak na jedno, krótkie słowo.
-To
ja już pójdę-odchrząknął niepewnie Zayn, przypatrując się tej
dwójce. Jak bardzo zazdrościł Harremu takiej siostry. Tak, miał
rodzeństwo, ale nigdy nie potrafił okazywać mu tyle ciepła, co
ten chłopak w ciągu jednej krótkiej chwili, która w gruncie
rzeczy dłużyła im się niemiłosiernie.
-Zaczekaj-ożywił
się brunet odwracając gwałtownie twarz w stronę siedemnastolatka.
Jego kasztanowe loki podskoczyły opadając lekko na czoło, a oczy
bacznie lustrowały speszoną twarz mulata.
Chłopak
spojrzał się pytająco na rodzeństwo i już miał otworzyć usta,
by wydobyć z nich kilka nic nie znaczących słów, gdy głos
zabrała Gemma.
-Dziękuję-szepnęła
i wtuliła twarz w klatkę piersiową brata.
-Ale
ja nic nie zrobiłem-zawstydził się odwracając się do nich tyłem.
Schował niedbale dłoń w kieszeń i spuścił głowę w dół
doszukując się w nierównym chodniku czegoś, na czym mógł
zawiesić wzrok.
-Zrobiłeś...i
to wiele-Harry uśmiechnął się ciepło, pomimo że Zayn już tego
nie widział. Kroczył powoli przed siebie, chcąc jak najszybciej
uciec z miejsca zdarzenia. Wstydził się, że sam nie potrafił
pomóc dziewczynie. Ze zamiast pomyśleć spanikował. Naturalny
ludzki odruch? Nie dla niego. On musiał być twardy, chodź w
gruncie rzeczy był słaby. Wewnętrzna wrażliwość tak bardzo
kłóciła się z jego zewnętrzną otoczką. Nie mógł pokazać
nikomu jaki był naprawdę. Bał się krytyki.
Sam
dokładnie nie wiedział, kiedy nogi poniosły go pod kiosk w którym
każdego ranka kupował długopis, ale wszedł. Zebrał w sobie ta
resztkę odwagi i przekroczył próg bariery, jaką była
rzeczywistość.
Heh musiałam wstawić te 2 gify *_______________*
Kochane! Na wstępie chciałabym wam z całego serca podziękować za komentarze i odwiedziny. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że jest ktoś kto o mnie pamięta, chodź zakończyłam historię Halay i to nie koniecznie szczęśliwie.
Ten rozdział pragnę zadedykować wszystkim, którzy byli kiedyś zakochani :)
Chciałabym też bardzo podziękować Kate Stylees za szczerą ocenę mojego bloga :) Dzięki tobie zrozumiałam kilka istotnych rzeczy ;)
Mogę wam zdradzić już tylko, że rozdział trzeci jest moim, jak dotąd, ulubionym rozdziałem w tej historii
KOOOCHAM WAS :***
Aww<3 Świetny rozdział! Bardzo, ale to bardzo mi się podoba ;p
OdpowiedzUsuńRany, genialny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że zmienił Ci się styl pisania od początku FHTL, teraz jest bardziej wyszukany... Ale to jak najbardziej mi się podoba ;)
Czekam na kolejny i pozdrawiam <3
Witaj, witaj.;*
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za miłe komentarze.,
Postaram się odwdzięczyć ale nie wiem czy umiem tak pisać...
Jestem pod wielkim wrażeniem twojego bloga.,
Nawet Hadzia się ze mną kłóci-twierdzi, że tu cytuję-super pisze diablica, nie? x D
lepiej ode mnie- muszę przyznać, że ma rację choć ona też pisze zawodowo.,
Strasznie mnie zaciekawiłaś tym opowiadaniem.,
Pierwszy raz czytam historię chłopców sprzed zostania zespołem, ale jest na prawdę -MEGA.,
Więc do roboty bo czekam na następny rozdział.,
Buziole;***
http://adriana-louis-kissyou.blogspot.com/
Chociaż raz mi rację przyznała!
Usuń-Super pisze diablica, nie? Lepiej ode mnie- to faktycznie moje słowa! : ) Ja ZAWSZE mam rację : )
Ha ha ha z diablicą się zgadzam, ale z tym, że piszę lepiej od Ciebie to już nie mogę :P
UsuńRozdział super : ) Nie mam słów po prostu, żeby go określić. Muzyka też super; znowu Lana Del Rey x D
OdpowiedzUsuńGemma ma astmę? Bo mi się inhalator zawsze z astmą kojarzy x D Biedaczka :( Dobrze, że Zayn się szybko pojawił i zadzwonił po Harry'ego.
Dawaj szybko nexta, bo się nie mogę doczekać!
one-direction-wonderful-story.blogspot.com
kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com
Gdy zobaczyłam ten gif z Zaynem (swoją drogą boski), to pomyślałam, że to będzie o nim i jak się okazało na końcu, tak właśnie było. Ale zmyliłaś mnie użyciem słowa szatyn... Zayn jest brunetem. Szatyn, to określenie do jaśniejszych włosów, dlatego początkowo kombinowałam, że chłopakiem od długopisów jest Lou lub Liam...
OdpowiedzUsuńA ten pomysł z kupowaniem - świetny :) Sama kiedyś zasuwałam na drugi koniec miasta po gumy do żucia dla przystojnego bruneta o niebieskich oczach... Jejku, co ja pisze?
Telefon Zayna i cała ta przerażająca historia sprawiły, że mam wiele pytań... Nie tylko Harry będzie się domagał odpowiedzi ;)
Chcę wiedzieć dlaczego skłamała o zajęciach i gdzie się w takim razie wybierała. I czy to, że był tam Zayn, to czysty przypadek?
No i cieszę się, że zdobył się w końcu na odwagę i postanowił przenieść długopisową znajomość na wyższy tor...
Te gify na końcu są po prostu cudowne :) Powtórzę się, ale jestem wielkim fanem wstawiania ich w rozdziały.
Cieszę się, że mój poprzedni komentarz odebrałaś w ten sposób i że na niego odpowiedziałaś. Nic mnie tak nie zniechęca do ich zostawiania jak poczucie, że pisze to głównie dla siebie i po to, by zwiększyć numerek z ilością komentarzy pod czyimś rozdziałem...
Podoba mi się ten rozdział, chociaż nie byłabym sobą gdybym nie miała żadnych uwag ;) Sprawę z szatynem i brunetem pozostawiam ci do zbadania (Wikipedia może pomóc) ;) Napisałaś, że siostra Hazzy jest szatynką, ale jego samego nazwałaś brunetem... A mają taki sam kolor włosów ;)
Do literówek nie będę się przyczepiać, ale warto nad nimi pracować... Za to chciałam ci coś zaproponować (też do zbadania?). Nie wiem czy dobrego słowa użyłam... Zastanawia mnie dlaczego nie stawiasz spacji przy myślnikach? Czasami rzeczywiście tak się robi, ale wtedy jest to przymiotnik np. biało-czerwono-niebieski, biało-czerwony itp.
U ciebie łączą się wyrazy, które nie powinny. Zdecydowanie powinnaś nad tym popracować. Przy myślnikach powinna być spacja zarówno przed jak i po.
Rozważyłabym też robienie wcięcia przy dialogach. Nie jest to konieczne, ale wydaje mi się, że przy czcionce, którą wybrałaś, będzie to z korzyścią dla bloga. Sprawdź i sama oceń...
" - Siema stary - zaczepił go wysoki blondyn, kiedy tylko przekroczył próg placówki.
- Siema - odparł bez entuzjazmu i od razu skierował się do swojej szafki.
- A ty co się tak nie odzywasz? - nie dawał za wygraną ciekawski kumpel.
- A tak - rzucił i dalej wpatrywał się nieobecnym wzrokiem. Myślami był wciąż przy uroczej kasjerce. Postanowił sobie, że jutro będzie odważny. Będzie odważny, bo spyta się jej o imię.
- Masz gorszy dzień? - ni stąd ni zowąd pojawił się tuz przy jego boku umięśniony rudzielec."
To chyba tyle mojego wymądrzania się. Rozdział zdecydowanie mnie zaciekawił. Zwłaszcza sprawa z siostrą Harry'ego.
Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu :)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
PS.
Jeśli możesz, to usuń tą weryfikację obrazkową, która pojawia się przed dodaniem komentarza. Zdecydowanie ułatwia to sprawę.
Masz rację z tymi myślnikami :) Tak szczerze, to nawet o tym nie wiedziałam xD
UsuńA co do "włosowej sprawy" to byłam święcie przekonana, że jest odwrotnie xD Ale skoro już mnie uświadomiłaś to postaram się nie popełnić więcej tego błędu :)
P.S. Wcześniej nie miałam weryfikacji obrazkowej, ale te roboty zaczęły wysyłać mi jakieś reklamy o szybkiej pożyczce po Angielsku xD
Fantastyczny rozdział :33
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
Rozdział świetny :) Życzę weny :D MAm nadzieje że szybko dodasz kolejny rozdział :D / Mary
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńJak ja się bałam, że Gemmie się coś stanie! Uff jak dobrze, że Hazza czuwa :3 :( Astma.. Kiepska sprawa. Super gify :** Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńZakochałaś się lamciu? ^^
Dodaj szybko kolejny!
Ha ha ha ha ja i zakochanie się ha ha ha ha fuuuuj! xD Ja nawet jak wyobrażam sobie np. całowanie z jakimś chłopakiem z 1D to mi się na wymioty zbiera... Tak wiem, pod tym względem jestem baaardzo niedojrzała xD
UsuńMyślę, że poprzednie komentarze mówią wszystko. Wiem, że mój komentarz powinien wyrażać własną opinię, ale cóż tu jak mogę dodać...? Jest to napisane po prostu... genialnie, świetnie, rewelacyjnie, wspaniale, zachwycająco, prawdziwie... Bardzo wczułam się w ta historię... To dopiero drugi rozdział, ale nawet nie masz pojęcia jak dobrze się to czyta :) Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na Twoje następne wypociny, a blog ląduje w moich zakładkach :)
OdpowiedzUsuńRozdział był naprawdę genialny.
OdpowiedzUsuńPoczątek z kupowaniem tego długopisu był super ;D
Potem akcja z Gemmą to było naprawdę niesamowite i na początku byłam naprawdę przerażona. Jej…jakoś nie mogę się wysłowić dzisiaj :) Świetnie wszystko opisujesz i kocham twój styl pisania.
A gify Harry'ego i Louisa cudowne ;)