czwartek, 11 października 2012

Rozdział 13


     Ciepłe promienie jesiennego słońca muskały moją twarz. Nie chętnie otworzyłam zaspane oczy i ziewnęłam głośno. Podniosłam się leniwie do pozycji siedzącej i przeciągnęłam niczym rasowy kot. Przetarłam dłońmi oczy i rozejrzałam się po pokoju. Coś tu nie gra… To nie mój pokój! Rozejrzałam się jeszcze raz i zobaczyłam Harrego… śpiącego na dywanie?! W jednej chwili przypomniał mi się cały wczorajszy dzień.
   Ale co robi Hazzuś na dywanie?! Przecież, kiedy wczoraj zasypiałam, leżał obok mnie. Wygrzebałam się z pod fałdów grubej, zimowej pierzyny i stanęłam gołymi stopami tuż obok głowy przyjaciela. Miękkie włosie przyjemnie muskało moje palce. Ukucnęłam i zaczęłam szturchać Lokowatego. Ten powoli, powoli, ale się budził. Gdy w końcu otworzył te swoje śliczne, hipnotyzujące, zielone oczka spytałam cichym, ciepłym głosem:
-Harry, co ty robisz na dywanie?
    Loczek podniósł się na łokciach, przetarł patrzałki, ziewnął leniwie i odezwał się porannym głosem:
-Co?
-Czemu spałeś na dywanie?-ponowiłam pytanie.
-Nie wiem-odparł wzruszając ramionami.-Musiałem spaść w nocy-dodał.
-Acha-powiedziałam i wstałam.
    Wyciągnęłam z jeszcze nie rozpakowanej walizki bluzkę w paski z długim rękawem, szare rurki, bieliznę i różowe skarpetki z dniem tygodnia i z takim zestawem wyszłam na korytarz, by następnie udać się do łazienki.
***
-Chodź!-zawołałam ciągnąc Harrego na przedpokój.
-Ale gdzie?-spytał.
-No na dwór!-powiedziałam oburzona nie domyślnością przyjaciela.-Taka ładna pogoda… nie będziemy siedzieć w domu!-odparłam beztrosko, zakładając znoszone już różowe trampki. Założyłam ulubioną bluzę i spojrzałam z politowaniem na Hazze męczącego się ze sznurówkami swoich butów.
-Jak z dziećmi-westchnęłam i schyliłam się by zawiązać mu buty.
-Były strasznie poplątane te sznurówki-powiedział na swoją obronę , gdy skończyłam.
-Wystarczyło pociągnąć-rzekłam rozbawiona jego dziecinnością-Nie moja wina, że nie rozwiązujesz butów ściągając je, tylko zostawiasz takie i potem się plączą.
-No dobra, dobra… Chodź już!-powiedział zrezygnowany i pociągnął mnie do ogrodu.
    Ruszyliśmy na tył budynku. Widziałam przez okno w którymś z pokoi, że stoi tam huśtawka i basen.
-Chyba nie będziemy się kąpać?-spytał jakby nie pewny i trochę wystraszony Harry.
-Nieeeee. Będziemy się huśtać!-krzyknęłam podekscytowana, a to wszystko za sprawą oczywiście jakże cudownego urządzenia.
    Podbiegłam do niego i szybko usiadłam. Zaczęłam rytmicznie ruszać nogami w przód i wtył, w przód i w tył, w przód i w tył… W związku z czym w końcu huśtałam naprawdę wysoko. Harry stanął naprzeciwko mnie, aczkolwiek w bezpiecznej odległości z rozbawieniem patrząc ile frajdy daje mi taka zabawa.
   Patrzyłam  to na basen, połyskujący w słońcu, to na uśmiechniętego Loczka stojącego pomiędzy nim, a huśtawką. Wiatr rozwiewał moje przydługie, blond włosy, a ja znowu czułam się jakbym miała pięć lat. Taka błogość w sercu i uczucie, że nie muszę się o nic martwić. Przymknęłam oczy i momentalnie naszły mnie wspomnienia z przeszłości. W głowie pojawiały się po kolei wszystkie cudowne, kolorowe obrazy dzieciństwa, aż w końcu doszłam do wspomnienia tamtego dnia w piaskownicy…
-Mam pomysł!-głos Harrego wyrwał mnie z transu-Skocz, a ja cię złapie.
-Chyba cię coś boli!-odkrzyknęłam i stanowczo pokręciłam głową.
-No weź! Będzie fajnie!-nie dawał za wygraną, a ja doszłam do wniosku, że rzeczywiście jeszcze nigdy czegoś takiego nie próbowałam i może być ciekawie.
-Dobra-powiedziałam niby zrezygnowana- Ale się przygotuj.
     Hazza pokiwał głowa na znak, że jest gotów i rozłożył szeroko ramiona. Stanął w rozkroku i zaczął odliczać:
-Trzy… Dwa… Jeden!
    W tym momencie puściłam się huśtawki, a pęd powietrza wypchnął mnie do przodu. Poczułam się niesamowicie. Wyobraziłam sobie, że jestem Adamem Małyszem (od aut: Nie znam żadnego angielskiego skoczka ;D). Jednak moja wizja nie trwała długo, bo momentalnie znalazłam się w wątłych ramionach przyjaciela. Chyba nie był taki silny, za jakiego się uważał, ponieważ ciężar mojego ciała powalił go do tyłu, w efekcie czego oboje znaleźliśmy się w objęciach lodowatej wody basenu.
   Poczułam, że coś łapie mnie w pasie, a następnie ciągnie w górę, nad powierzchnię życiodajnej cieczy. Zaczerpnęłam głęboki łyk powietrza i spojrzałam na owego „ktosia”. Był nim oczywiście Harry. Widząc jego lekko przerażoną minę z domieszką skrępowania, wybuchłam przeraźliwym śmiechem. Lokowaty poszedł w moje ślady i teraz oboje byliśmy w doskonałych nastrojach.
-Uwielbiam pływać-odezwał się pierwszy.
-A ja nie-powiedziałam nadal się uśmiechając.
-Wiem-odrzekł i puścił mi oczko.
    Uśmiechnął się cwaniacko i ponownie złapał mnie w pasie. Popłynął ze mną do brzegu i wspólnie wyszliśmy na starannie obstrzyżony trawnik. Niczym pieski pozbyliśmy się nadmiaru wody na ciele, ochlapując wszystko do o koła i raźnym krokiem skierowaliśmy się do domu.
-Aż tak pada?-powitał nas Liam już od progu. Spojrzał w okno i ujrzawszy piękną pogodę, nieco się zdziwił.
-Oni tylko wpadli do basenu-odparł beznamiętnie Loui wychodzący z kuchni z kamerą w ręku. Czyżby on nas widział?!
_________________________
Hej MIŚKI! Dzisiaj dodaję rozdział tak wcześnie, bo uciekłam ze szkoły! Ha ha! Nie no, żartuje. Po prostu nie miałam dzisiaj kółka plastycznego :) A wczoraj byłam na wolontariacie w przedszkolu. Matko, jakie słodziaki! Na przykład Fabianek, którego można było gilgotać, Mati, który nie chciał nic zjeść, Zuzia gaduła (my Zuzie mamy to we krwi), Pati, która ciągle chciała malować, Agusia, która była ciągle śpiąca i Milenka pchająca się mi na kolana. Mówię wam! Kocham te słodziaki! Miałam być tam z Adą do 16., ale zostałyśmy do 17. Zasiedziałysmy się godzinkę ;)

A co tam u was? What about you? ;D What are your favorite school subject? ;)

POZDRAWIAM WAS WSZYSTKIE I BAAAARDZO DZIĘKUJE ZA KOMENTARZE. I TE DŁUUUGIE I TE TROCHĘ MNIEJ :)

P.S. Jutro na pewno napiszę, bo kończę wcześnie z okazji dnia nauczyciela :)


9 komentarzy:

  1. Super rozdzał. Ja też byłam na wolontariacie ale 3 tygodnie temu i w domu dziecka dla osób z zaburzeniami psychicznemi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu brak mi słów! To jest aż tak świetne! ;D
    Rany, nie mogę się doczekać nn. Czy to musi być tak ciekawe?! Przez to zwariuję z ciekawości ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale masz wenę! Codziennie wchodzę, patrzę, a tu nowy rozdział ; DD I fajnie że jutro też będzie ; ) To tak jak u mnie ; ) Rozdział super, najlepsza akcja z tą huśtawką ; DD Ooo, ja też kiedyś opiekowałam się dziećmi w przedszkolu, bodajże dwa lata temu ; ) Pamiętam jak z moją przyjaciółką Madzią bawiłyśmy się z nimi w chowanego, układałyśmy klocki. A najlepsze było, kiedy po jedną dziewczynkę Julcię, przyszła mama. Skubana nie chciała nas puścić, przytuliła się z całej siły i nie dało się jej odciągnąć ; ) Potem cały czas płakała ; DD Tak to jest z małymi dziećmi, na początku zawsze fajnie, a potem już się sypie ; DD Wiem to z własnego doświadczenia, mam sześcioletniego brata ; DD
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Ja mam dwóch braci :) Jeden w styczniu skończy dwa latka, a drugi w lutym jedenaście XD

      Usuń
  4. Ooooo, cudowny rozdział! Sama kocham być dzieckiem - chyba nigdy nie dorosnę, więc ta notka baaardzo mi się podobała :)Zazdroszczę bohaterce zabaw z Harrym, to musi być cudowne doświadczenie < if u know, what i mean ahahhaha>
    Nie no, przepraszam za moje nieogarnięte komentarze, ale jutro mam sprawdzian z matmy, więc liczę na to, że mi wybaczysz. Kocham to opowiadanie i zapraszam do mnie. W sobotę pojawi się nowy rodział xx

    www.you-are-my-shelter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. super piszesz, wgl fajny rozdział ;p Nie wiem skąd ty bierzesz tyle weny do pisania :P


    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Ale Harry miał pomysł. Ja też uwielbiam się huśtać na huśtawkach (wspaniałe uczucie), ale jeszcze nigdy nie próbowałam skoczyć. (; Przynajmniej w czyjeś ramiona. Pamiętam jak ze 2 lata temu ja i Sophie.N skakałyśmy z huśtawek (takie zawody, kto skoczy dalej). Po godzinie takiej zabawy moje różowe spodenki zmieniły kolor na zielony (Ach ta trawa!) i już ich nie doprałam. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha! Ja też uwielbiam skakać z huśtawki i też z przyjaciółką zrobiłyśmy sobie zawody!

      Usuń
  7. Nowy rozdział na blogu:
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com
    Czekam na next u Ciebie ; )

    OdpowiedzUsuń