Minął już rok od
pamiętnego dnia, którego to nie przyszedł do szkoły. Zostawił wszystko:
rodzinę, przyjaciół, dom, mnie… No właśnie-minie! Po dłuższych przemyśleniach,
w końcu stwierdziłam, że byłam dla niego tylko zabawką. Nękał mnie dla sportu,
widowiska, własnej satysfakcji, rozrywki znajomych… Idiota!
Nie wiedział, że
pod maską nienawiści do niego było coś więcej. No właśnie ale co? Sama nie
potrafiłam odpowiedzieć sobie na to pytanie. Zastanawiałam się nad tym.
Myślałam dniami i nocami. Nie potrafiłam nazwać uczucia jakim darzyłam Harolda.
Przyjaźń? Nie… to coś innego. Miłość? To też nie trzyma się kupy! To była
tajemnicza więź, nie rozumiałam tego. Z każdym dniem brakowało mi go bardziej.
Tęskniłam. Można by to było nazwać „LOVE”, ale był jeden szczegół. Z każdym
dniem też moja nie chęć do niego rosła,
uczucie malało.
Tak więc tęskniłam
jeszcze bardziej, a lubiłam jeszcze mniej. Pokręcone co?
Była sobota, a ja
jak co weekend nie ruszałam mojej zacnej pupy z wyrka. Bo po co? Przyjaciół z
którymi mogłabym gdzieś wyjść nie miałam, rodzice siedzieli do późna w pracy,
nawet głupiego rodzeństwa nie posiadałam. Pech!
W słuchawkach na
uszach, MP4 pod poduszką, puszce oranżady przy łóżku i misce lodów na kolana,
leżałam i myślałam. Przypominałam sobie wszystkie nie miłe chwile spędzone z
Harrym. Było ich mnóstwo… ale zaraz, zaraz! Przecież zawsze jest coś dobrego.
Wysiliłam trochę główkę i przypomniałam sobie o albumie z dzieciństwa.
Odłożyłam mój zimny „posiłek” obok napoi, zrzuciłam z siebie kołdrę i ruszyłam
do salonu.
Trochę trwało,
zanim znalazłam to czego szukałam. Książka w skurzanej, czarnej oprawie w
której mieściła się opowieść mojego dzieciństwa. Napisana nie słowami, a
różnymi fotografiami, wycinkami z gazet…
Zaniosłam skarb do
mojego pokoju i usiadłam na łóżku. Tym razem, zamiast puszczać na okrągło tych
samych piosenek z MP4 postanowiłam włączyć radio.
Kilka minut
później już wygodnie usadowiona, oparta o twardą, zieloną ścianę, podrygując w
rytm piosenek, przeglądałam wspomnienia z albumem na kolanach.
Mój wzrok przykuło
zdjęcie przedstawiające małą dziewczynkę w blond warkoczykach ściskającą w
rączkach fioletowe foremki do piasku w kształcie kotów i patrzącą nie pewnie na
chłopczyka w tym samym wieku siedzącego obok niej. Na samą myśl o tamtym dniu
uśmiechnęłam się pod nosem.
Przewróciłam
kartkę i na widok następnego obrazka dzieci w piaskownicy poczułam jak
pojedyncza łza spływa mi po policzku. Wzruszenie? Żal? Nie potrafiłam nazwać
uczucia jakie wywołało u mnie zdjęcie.
Tym razem na
fotografii był ten sam chłopiec i dziewczynka,
ta sama piaskownica, ale… ale foremki wcześniej ściskane przez
blondyneczkę znalazły się w rękach małego, który całował swoją koleżankę… Nie!
Przyjaciółkę. …który całował swoją przyjaciółkę w policzek.
Tak. W tedy Harry
był jeszcze moim przyjacielem. Od tamtego dnia zaczął mi dokuczać i w ogóle
jakoś dziwnie się zachowywać.
Zamknęłam z rozmachem
album i rzuciłam na podłogę. Dlaczego każde miłe wspomnienie związane z nim
musi kończyć się cierpieniem?! Na przykład pocałunek w policzek kończył
przyjaźń i zaczął nienawiść!
Miałam już dość! Zeszłam na dół do salonu. Mieszkałam na obrzeżach
Holme Chapel. Nie powiem. Dom był piękny i nie jakiś mega wielki, ale dla mnie
i tak za duży.
Usiadłam na
beżowej kanapie na środku salonu, sięgnęłam po pilota i zaczęłam skakać po
kanałach. Jak zwykle o tej porze nie był nic ciekawego do oglądania.
Zrezygnowana już chciałam wyłączyć telewizor, gdy nagle coś przykuło moją
uwagę.
-Nie może być!-krzyknęłam sama do siebie, a pilot z hukiem
wylądował na podłodze (od autora: w sensie, że wypadł jej z ręki)…
OCZAMI LOKOWATEGO
Męczący był ten
wywiad! Mam dość! Jednak sława jest nie dla mnie! A jeszcze te wkurzające
pytania: „Harry, czy jest ktoś, oprócz rodziny, dla którego mógł byś wrócić do
Holmes Chapel?”
Oczywiście, że
jest! Na szczęście, a może właśnie nie szczęście, nie zdążyłem nawet
odpowiedzieć, bo Louis wyskoczył z tym swoim: ”Tajemnicza Julay z Holmes
Chapel! Odezwij się, bo Harry umrze z tęsknoty!” Nie no to była już przesada. Strzeliłem
na niego focha.
Ale tak na serio,
to chciałbym znowu usłyszeć jej słodki głos, cudowne oczy i tą minę kiedy się
złości… Ach! Ona i tak mnie nienawidzi!
-Harry!-Lou pomachał mi rękom przed oczami.
-Hm?-zwróciłem się w jego stronę.
-Nie gniewaj się już na mnie. Przepraszam. Nie chciałem cię
zranić-przepraszał.
-No dobra w porządku- uśmiechnąłem się do niego.
-Marchewkę?-spytał podsuwając mi warzywo pod nos.
-Nie dzięki.-zaśmiałem się.
-Nie dziękuj-odparł z zabawną miną-A obiecasz mi coś?
-Co?-zdziwiłem się.
-Nie fochaj się już dzisiaj na mnie.
-No dobra, obiecuję. To nie będzie trudne, bo jest już
dziewiętnasta.
-A żebyś się nie zdziwił-mruknął cichutko pod nosem.
-Co?
-A nie nic!-oparł szybko, za szybko.
-Nooooooo doooooooooobraaaaaa. Zostawię to bez komentarza.
Lou poprawił się na kanapie i wrócił do oglądania jakiegoś durnego programu o pingwinach.
-Która godzina?-spytał po jakichś pięciu minutach.
Wyjąłem telefon z kieszeni, by sprawdzić, a wtedy Louis
zwinnym ruchem mi go zwędził i szybko pobiegł na górę. Gdy już uświadomiłem
sobie co się właśnie stało szybko popędziłem za nim krzycząc jednocześnie:
-LOUIS!!!!!!!!!!!!
-Co się stało?-drogę zabiegł mi Liam, który wystraszył się
mojego wrzasku.
-Louis zwędził mi telefon i właśnie zamknął w swoim pokoju-odparłem
zrezygnowany.
Daddy tylko wzruszył
ramionami, a ja udałem się pod pokój Lou.
______________________________
Mam nadzieję, że kolejny rozdział spodoba się wam jak pierwszy. Dziękuję za te wszystkie miłe komentarze.
Super :) Bardzo mi się podoba. Mam nadzieję że niedługo napiszesz nową notkę ! zapraszam http://2s-i-1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, pięknie go napisałaś. Jest jeszcze lepszy od pierwszego, ale wcale nie mówię, że tamten był zły, wręcz przeciwnie ; ) Ciekawe co wykombinuje Louis ; DD Czekam na następny i zapraszam do mnie, dzisiaj nowy rozdział one-direction-wonderfuls-tory.blogspot.com
OdpowiedzUsuńrozkrecasz sie, bardzo fajny rozdzial :P pozdrawiam i zapraszam do mmnie bo wiem ze opoiwadanie ci sie podobao, a dodalam wlasnie nowy rozdzial :P :
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/
Akcja się rozkręca. ;)
OdpowiedzUsuńBędę częściej do Ciebie wpadać. Rozdział bardzo mi si podoba. Masz talent do pisania. (:
A u nas (u mnie i Sophie.N) wczoraj pojawiły się 2 nowe notki.
http://2s-i-1d.blogspot.com
Zapraszam. :)
Nie no, świetnie, jestem pozytywnie zaskoczona, bo dawno nie czytałam czegoś, co nie jest głupią, plastikową sieczką :D Lubię Lou, bije od niego takie ciepło i jest strasznie pozytywny, aż nie da się go nie lubić ;) Co on kombinuje? Pewnie coś szalonego, jak to Lou ;3 Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńDzięki za opinię u mnie na blogu i serdecznie zapraszam na nowy rozdział, oczywiście, jeśli będziesz miała chwilę czasu i ochotę na czytanie :) http://skip-the-sky.blogspot.com