(klik ;D)
Równomierny stukot
obcasów o podłogę korytarza nie miało szans z ogólnym gwarem i
wrzaskiem nastolatków. Brunetka obróciła się gwałtownie
wprawiając tym samy jej kasztanowe loczki w ruch, i otworzyła swoją
szkolną szafkę. Nie wielkie drzwiczki o gołębiowym odcieniu
zaskrzypiały cicho. Spośród gąszczu ich niemal idealnych kopii z
równie odchodzącą farbą, wyróżniały je jedynie numerek, jaki
na nich widniał. Danielle wrzuciła z impetem zeszyt i podręcznik
od biologii do ich wnętrza. Pogładziła po policzku wizerunek
Greg'a wiszący w postaci zdjęcia na drzwiczkach i chwyciła
energicznie w swe zgrabne dłonie matematykę.
Idąc korytarzem w
kierunku odpowiedniej sali posłyszała znajomy głos. Rozejrzała
się wokół, jakby poszukując jego źródła, aż w końcu
dostrzegła farbowanego blondyna, który przepychał się z innym
chłopakiem. Dan nie zwróciła szczególnej uwagi na fakt, iż im
obu przy takich zabawach może stać się krzywda. Podeszła
bliżej.
- Cześć Niall - z
kruchej osóbki wydobył się krystaliczny dźwięk. Brunetka
uśmiechnęła się na swój własny sposób. Ten uroczy wyraz
twarzy spowodował, że obiekt do którego przed chwilą podeszła
odwrócił się zamaszyście i odwzajemnił gest.
- Cześć Dan –
odparł powoli, przeciągając każdą sylabę. Zmarszczył
śmiesznie nos, przez co wyglądał niemal jak dziecko, którym w
gruncie rzeczy nadal był i dodał – Miałem ci nie mówić, ale
Greg chce cię dziś gdzieś zabrać.
- Naprawdę? -
dziewczyna ożywiła się, a na jej smukłej twarzy zagościł
jeszcze szerszy uśmiech, odsłaniając tym samym rządek
śnieżno-białych zębów.
Blondyn skinął
lekko głową i pożegnał się z dziewczyną starszego brata, która
cała podekscytowana zaczęła się już w podskokach oddalać.
Uśmiechnął się na widok prze szczęśliwej osóbki i zamyślił
na sekundkę. Nagle ocknął się, jakby przypominając sobie o czymś
ważnym i krzyknął:
- Tylko mu nie mów,
że ci powiedziałem!
I obrócił się z
powrotem ku swojej ofierze, zdziwiony stwierdzając, że wymsknęła
mu się podczas jego wcześniejszej rozmowy z dziewczynom.
- Danielle - warknął
cicho pod nosem zaciskając dłonie w pięści. Zdał sobie sprawę,
że nastolatka wcale nie podeszła do niego z zamiarem
przeprowadzenia przyjacielskiej wymiany zdań, czy choćby
przywitania się, a tylko i wyłącznie ze względu chłopaka,
któremu miał zamiar przyłożyć. Czy go znała? Czy może
obudziła się w niej chęć niesienia pomocy wszystkim poszkodowanym
dookoła? W końcu Danielle była znana w szkole głównie ze swojej
nieodzownej empatii i miłości do bliźniego, jaką darzyła każda
napotkaną osobę.
*
- To
tutaj – Greg szepnął do ucha ukochanej, zaraz potem wychodząc ze
starego, rozpadającego się powoli samochodu po swoich dziadkach.
Obszedł pojazd dookoła tylko po to, by zachować się jak gentelmen
i otworzyć drzwi swojej dziewczynie. Podał jej rękę pomagając
wysiąść i objął ramieniem, na co ta cichutko zachichotała.
Danielle
i Greg. Z pozoru para idealna. I rzeczywiście taka była. Zero
kłótni. Zero tajemnic. Przynajmniej tak myślała Dan. Ufała
swojemu chłopakowi bezgranicznie i była święcie przekonana, że
jej ukochany odwdzięcza się jej tym samym. Wyznawała zasadę, że
zaufanie to podstawa udanego związku. To fundamenty, bez których
dom, jaki był ich miłością, nie miał by żadnego oparcia. Może
i tak było, ale nie mogłoby się to sprawdzić, jeśli obie ze
stron nie darzyły się takim samym uczuciem.
Greg
chciał, żeby jego dziewczyna tak myślała. Zależało mu na tym,
żeby brnęła dalej w kłamstwo jakim była ich miłość. Tylko po
co? Po to by nikt nie dowiedział się o tajemnicach, jakie skrywa
przed światem? Żeby nikt nie dowiedział się jakim dupkiem i
egoistą jest? Przecież i tak prędzej czy później się się
dowiedzą, więc po co ta cała szopka?
Wtulona
w siebie para wolnym krokiem ruszyła przez parking. Wspólnymi
siłami przedostawali się przez gąszcz samochodów ustawionych w
równym rządku. To niemal cud, że udało im się znaleźć miejsce,
by również, jak wszyscy inni przemieszczający się prywatnym
środkiem transportu, zostawić swoje auto na pastwę nie
sprzyjającej dzisiaj, mroźnej pogody. Zarośnięty samochodami
parking restauracji Palms Of Goa wyglądał niemal jakby
wszyscy Londyńczycy skrzyknęli się i postanowili akurat
dzisiejszego wieczoru udać się do tejże restauracji na kolację.
Wnętrze
wypełnione ciepłym błyskiem lamp i apetycznym zapachem palety
potraw serwowanej w menu, aż prosiło się, by przysiąść chodź
na chwilę i coś przekąsić. Dwójka przekroczyła nieśmiało próg
i wypatrzyła z tłumu jedyny wolny stolik. Ruszyli szybkim krokiem,
by nikt przypadkiem ich nie wyprzedził i nie zajął miejsca, które
w momencie jego dostrzeżenia, zarezerwowali sobie w myślach.
Czekoladowe
nogi krzesła przejechały z charakterystycznym piskiem po starannie
wypolerowanych panelach. Zgrabna brunetka usiadł z nieukrytą
gracją i, jak na damę przystało, pozwoliła swojemu towarzyszowi
dosunąć krzesło z powrotem. Greg zajął miejsce naprzeciwko niej.
Niemal
w tym samym momencie para sięgnęła po czerwony arkusz zgrabnie
nazwany Menu, sprawiając tym samym, że ich palce się
spotkały. Na blade policzki Danielle wpłynął okazały rumieniec.
Z deka zawstydzona spojrzała nieśmiało, z delikatnym uśmiechem na
swojego chłopaka, który również się uśmiechając, trzymał już
wyciągniętą w jej kierunku dłoń z jadłospisem. Dziewczyna
odepchnęła ją lekko dając tym samym do zrozumienia, że on ma
pierwszy coś zamówić. Szatyn zgodził się od razu, a czerwony
arkusz znalazł się przy jego twarzy.
Widocznie
był głodny.
- To...
- Danielle zaczęła jakby nie do końca pewna co chce przez to
wyrazić – zastanawiałeś się już nad moją propozycją?
- Jaką
propozycją? - chłopak udawał, że nie wie o co ma na myśli, chodź
w gruncie rzeczy domyślał się, co chodzi po głowie
siedemnastolatce.
- No
tą! - oburzyła się dziewczyna, nie udolnie starając się wyjaśnić
rozbawionemu chłopakowi o co jej chodzi.
- A
tą... - zaczął tajemniczo Greg – No więc...
- Zgadzasz
się? - przerwała mu w połowie zdania Danielle, za co została
skarcona groźnym wyrazem twarzy chłopaka. Szatyn już otworzył
usta, by coś powiedzieć, ale nie wiadomo skąd (niczym ninja :D)
zjawiła się przy ich boku urocza blondynka w żółtym fartuszku na
oko koło dwudziestki. Greg zagwizdał na widok okazałych piersi i
dekoltu doskonale je prezentującego, za co został brutalnie
trzepnięty w ramię przez swoją dziewczynę.
- Dzień
dobry – burknęła nie ukrywając, że wcale nie ma ochoty być
teraz w pracy. Kobieta niemal sprawiała wrażenie naburmuszonej,
mającej pretensję do wszystkich klientów, jakby to przez nich
musiała tu tkwić – Co chcą państwo zamówić?
- Ja
po proszę sałatkę grecką – pierwsza wyrwała się Dan,
posyłając przy okazji znaczące spojrzenie szatynowi, który na
chwile odpłynął wpatrując się w nieznajomą kelnerkę.
Dziewczynie
nie spodobało się zachowanie jej chłopaka. Greg nigdy nie był
kobieciarzem i nie oglądał się za innymi pannami w jej
towarzystwie, dlatego Danielle nie mogła pojąć, co takiego go
ugryzło. Fakt, blondynka była ładna, nawet bardzo ładna. Miała
długie do pasa połyskujące na złoto włosy, które spływały
lekkimi falami wzdłuż jej pociągłej, aczkolwiek bardzo ładnej
twarzy. Duże zielone oczy, które podkreślała czarna kredka i
spora ilość tuszu do rzęs, oraz wydatne, pełne usta maźnięte
niedbale malinowym błyszczykiem.
Danielle
nigdy nie mogła narzekać na swoją figurę. Miała długie, zgrabne
nogi, niekiedy ładniejsze niż modelek na paryskich wybiegać i
umięśniony brzuch, który, zanim zaczęła jeszcze ćwiczyć i
tańczyć, był wklęsły. Jedyną rzeczą, jaką mogła pozazdrościć
kelnerce Palms Of Goa, były duże piersi i tyłek, co u niej
było raczej nikłe. Nigdy wcześniej jej to nie przeszkadzało, ale
w zaistniałej sytuacji zaczęła żałować, że miseczka jej
stanika nie jest dwa rozmiary większa.
- A ja
po proszę danie dnia – chłopak posłał w kierunku naburmuszonej
blondwłosej piękności uwodzicielskie spojrzenie po czym rozłożył
się wygodnie na czekoladowym krześle i rzucił jakby od nie chcenia
– Więc, o czym rozmawialiśmy?
- O
mojej propozycji – burknęła brunetka nie kryjąc irytacji.
- A
tak... A więc... Zgadzam się – powiedział zastanawiając się
nad swoimi słowami Greg.
- Świetnie.
- Świetnie.
- I
bardzo dobrze.
- O co
ci chodzi kobieto? - nie wytrzymał. - Chyba chciałaś, żebym
poduczył czegoś tego smarkacza!
- Nie
drzyj się na mnie! - wybuchła dziewczyna podnosząc się ze swojego
siedzenie. Krzesło odsunęło się z piskiem. Danielle była znana z
tego, że łatwo ulegała emocjom. Była też bardzo wrażliwa, to
też najdrobniejszy gest potrafił sprawić jej przykrość – I nie
chodzi o to! Ty nic nie rozumiesz... - szepnęła chowając twarz w
dłonie. Nigdy przedtem nie pokłóciła się z Greg'iem,
przynajmniej nie na poważnie, więc to ją przerosło.
- Kochanie...
- zaczął nie pewnie chłopak, oszołomiony poczynaniami dziewczyny
również wstał i podszedł do niej, obejmując jej chude ciałko
ramieniem – Przepraszam... Ja... Ja nie chciałem cię zranić –
mówił nie wiedząc dokładnie o czym.
- To
ja przepraszam – powiedziała już znacznie spokojniej dziewczyna
podnosząc leciutko kącik swoich ust do góry. - Nie powinnam tak
gwałtownie reagować przyznała i spojrzała w niebieskie oczy
swojego chłopaka.
Reszta
wieczoru minęła parze nadzwyczaj spokojnie. Po tym, jak szatyn
zgodził się udzieljąc korepetycji Harry'emu postawił jeden
warunek – będą się odbywać w domu Styles'ów. Dan była tym
faktem nieco zaskoczona, ale chłopak wyjaśnił jej, że ta będzie
mu bardziej na rękę, na co przystała. Miała do niego bezgraniczne
zaufania, chodź dzisiaj poniosła ja zazdrość.
Witam. ;))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Twój styl pisania jest naprawdę ciekawy, masz bogate słownictwo, podoba mi się. Przyczepię się tylko do jednej rzeczy - literówki. Nie było ich dużo, ale spójrz np. tutaj:
"Miała długie, zgrabne nogi, niekiedy ładniejsze niż modelek na paryskich wybiegać [...]"
Chyba nie muszę tłumaczyć, o co mi chodzi. Jasne, że pomyłki zdarzą się każdemu, ale w tym przypadku to serio przeszkadza.
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, nie to było moim celem. Chciałam tylko pomóc. ;))
Pozdrawiam cieplutko. xx
Piszesz jak profesjonalista!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog...
Pamiętam twoją historie z Julay to chyba był twój blog co nie?
Sorry jeżeli ze mylę ,ale mam pytanie..
Jak zaczynałaś to 1 opowiadanie z Julay to ja chyba czytałam do 4 rozdziału ,bo później linka zgubiłam
Teraz jest mi w chuj smutno bo chyba te rozdziały usunęłaś ;(
eh ten blog jest świetny taki dorosły ,ale troche tęsknie za Julay
Szkoda ,że skończyłaś z nią opowiadanie.
Chyba ,że masz jeszcze gdzieś tamte rozdziały ?
Pewnie nie szkoda ...
To tyle :)
Mam te rozdziały ;) Specjalnie dla Cb dodaję zakładkę "i" tam znajdziesz je wszystkie ;)
Usuńjak dobrze :) to nie mogę sie doczekac jak dodasz
UsuńJeżeli byś zaczynałą jakąś historie podobną do tamtej to ci obiecuje będe czytac
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńMy też jeszcze nie mamy ferii ale już nie dużo...
Labrinth - Beneath Your Beautiful (feat. Emeli Sande) - świetny wybór, kocham tą piosenkę.,
Z niecierpliwością czekam na next.,
Buziaczki ;***
No ja też ją uwielbiam (*3*)
UsuńŚwietny rozdział! Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńAle się z Ciebie profesjonalista zrobił xD Ale to dobrze, opowiadanie jest naprawdę cuuudowne :)
Życzę weny ^^
Hejooo :D
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger Award :D
http://likeasweets.blogspot.com/
Matko! Muszę przyznać, że jest to jedne z opowiadań, które ma w sobie naprawdę bardzo dużo zagadek, ale cholernie mnie zaintrygowało! Jeszcze jedna genialna rzecz to to że jest takie... inne, w pozytywnym tego słowa znaczeniu niż wszystkie. Piszesz je bardzo wyjątkowo co bardzo mi się spodobało! I czekaj Danielle jest z Gregiem, czyli bratem Nialla tak? Sama już nie wiem, ale trochę mi się pokręciło. W każdym razie nie wygląda to zbyt realnie, ten ich związek. Widać, że Greg coś kręci. Dawaj szybko kolejny rozdział, bo nie wytrzymam z ciekawości! :)
OdpowiedzUsuń+ przepraszam, że komentuję dopiero teraz, czytałam wcześniej na telefonie
Haha, kocham Cię za wybór tej piosenki : )
OdpowiedzUsuńGabrysia mnie nią zaraziła xD
Rozdział świetny : ) Przepraszam od razu, że komentuję dopiero teraz. Mam nadzieję, że mi wybaczysz : )
Lubię Danielle, ale tutaj mnie denerwuje xD Ja bym Gregowi na jej miejscu przywaliła xD Jak to tak można oglądać się w obecności swojej dziewczyny za innymi?! Jak go ta matka wychowała?! Niall jakoś potrafi być normalny xD
Już lecę czytać następny rozdział!
one-direction-wonderful-story.blogspot.com
kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com