czwartek, 31 stycznia 2013

005.~Wysokie stężenie uczuć w powietrzu

(klik ;D)

Równomierny stukot obcasów o podłogę korytarza nie miało szans z ogólnym gwarem i wrzaskiem nastolatków. Brunetka obróciła się gwałtownie wprawiając tym samy jej kasztanowe loczki w ruch, i otworzyła swoją szkolną szafkę. Nie wielkie drzwiczki o gołębiowym odcieniu zaskrzypiały cicho. Spośród gąszczu ich niemal idealnych kopii z równie odchodzącą farbą, wyróżniały je jedynie numerek, jaki na nich widniał. Danielle wrzuciła z impetem zeszyt i podręcznik od biologii do ich wnętrza. Pogładziła po policzku wizerunek Greg'a wiszący w postaci zdjęcia na drzwiczkach i chwyciła energicznie w swe zgrabne dłonie matematykę.

Idąc korytarzem w kierunku odpowiedniej sali posłyszała znajomy głos. Rozejrzała się wokół, jakby poszukując jego źródła, aż w końcu dostrzegła farbowanego blondyna, który przepychał się z innym chłopakiem. Dan nie zwróciła szczególnej uwagi na fakt, iż im obu przy takich zabawach może stać się krzywda. Podeszła bliżej.

 - Cześć Niall - z kruchej osóbki wydobył się krystaliczny dźwięk. Brunetka uśmiechnęła się na swój własny sposób. Ten uroczy wyraz twarzy spowodował, że obiekt do którego przed chwilą podeszła odwrócił się zamaszyście i odwzajemnił gest.
 - Cześć Dan – odparł powoli, przeciągając każdą sylabę. Zmarszczył śmiesznie nos, przez co wyglądał niemal jak dziecko, którym w gruncie rzeczy nadal był i dodał – Miałem ci nie mówić, ale Greg chce cię dziś gdzieś zabrać.
 - Naprawdę? - dziewczyna ożywiła się, a na jej smukłej twarzy zagościł jeszcze szerszy uśmiech, odsłaniając tym samym rządek śnieżno-białych zębów.
Blondyn skinął lekko głową i pożegnał się z dziewczyną starszego brata, która cała podekscytowana zaczęła się już w podskokach oddalać. Uśmiechnął się na widok prze szczęśliwej osóbki i zamyślił na sekundkę. Nagle ocknął się, jakby przypominając sobie o czymś ważnym i krzyknął:
 - Tylko mu nie mów, że ci powiedziałem!
I obrócił się z powrotem ku swojej ofierze, zdziwiony stwierdzając, że wymsknęła mu się podczas jego wcześniejszej rozmowy z dziewczynom.
 - Danielle - warknął cicho pod nosem zaciskając dłonie w pięści. Zdał sobie sprawę, że nastolatka wcale nie podeszła do niego z zamiarem przeprowadzenia przyjacielskiej wymiany zdań, czy choćby przywitania się, a tylko i wyłącznie ze względu chłopaka, któremu miał zamiar przyłożyć. Czy go znała? Czy może obudziła się w niej chęć niesienia pomocy wszystkim poszkodowanym dookoła? W końcu Danielle była znana w szkole głównie ze swojej nieodzownej empatii i miłości do bliźniego, jaką darzyła każda napotkaną osobę.
*
 - To tutaj – Greg szepnął do ucha ukochanej, zaraz potem wychodząc ze starego, rozpadającego się powoli samochodu po swoich dziadkach. Obszedł pojazd dookoła tylko po to, by zachować się jak gentelmen i otworzyć drzwi swojej dziewczynie. Podał jej rękę pomagając wysiąść i objął ramieniem, na co ta cichutko zachichotała.

Danielle i Greg. Z pozoru para idealna. I rzeczywiście taka była. Zero kłótni. Zero tajemnic. Przynajmniej tak myślała Dan. Ufała swojemu chłopakowi bezgranicznie i była święcie przekonana, że jej ukochany odwdzięcza się jej tym samym. Wyznawała zasadę, że zaufanie to podstawa udanego związku. To fundamenty, bez których dom, jaki był ich miłością, nie miał by żadnego oparcia. Może i tak było, ale nie mogłoby się to sprawdzić, jeśli obie ze stron nie darzyły się takim samym uczuciem.

Greg chciał, żeby jego dziewczyna tak myślała. Zależało mu na tym, żeby brnęła dalej w kłamstwo jakim była ich miłość. Tylko po co? Po to by nikt nie dowiedział się o tajemnicach, jakie skrywa przed światem? Żeby nikt nie dowiedział się jakim dupkiem i egoistą jest? Przecież i tak prędzej czy później się się dowiedzą, więc po co ta cała szopka?

Wtulona w siebie para wolnym krokiem ruszyła przez parking. Wspólnymi siłami przedostawali się przez gąszcz samochodów ustawionych w równym rządku. To niemal cud, że udało im się znaleźć miejsce, by również, jak wszyscy inni przemieszczający się prywatnym środkiem transportu, zostawić swoje auto na pastwę nie sprzyjającej dzisiaj, mroźnej pogody. Zarośnięty samochodami parking restauracji Palms Of Goa wyglądał niemal jakby wszyscy Londyńczycy skrzyknęli się i postanowili akurat dzisiejszego wieczoru udać się do tejże restauracji na kolację.

Wnętrze wypełnione ciepłym błyskiem lamp i apetycznym zapachem palety potraw serwowanej w menu, aż prosiło się, by przysiąść chodź na chwilę i coś przekąsić. Dwójka przekroczyła nieśmiało próg i wypatrzyła z tłumu jedyny wolny stolik. Ruszyli szybkim krokiem, by nikt przypadkiem ich nie wyprzedził i nie zajął miejsca, które w momencie jego dostrzeżenia, zarezerwowali sobie w myślach.

Czekoladowe nogi krzesła przejechały z charakterystycznym piskiem po starannie wypolerowanych panelach. Zgrabna brunetka usiadł z nieukrytą gracją i, jak na damę przystało, pozwoliła swojemu towarzyszowi dosunąć krzesło z powrotem. Greg zajął miejsce naprzeciwko niej.

Niemal w tym samym momencie para sięgnęła po czerwony arkusz zgrabnie nazwany Menu, sprawiając tym samym, że ich palce się spotkały. Na blade policzki Danielle wpłynął okazały rumieniec. Z deka zawstydzona spojrzała nieśmiało, z delikatnym uśmiechem na swojego chłopaka, który również się uśmiechając, trzymał już wyciągniętą w jej kierunku dłoń z jadłospisem. Dziewczyna odepchnęła ją lekko dając tym samym do zrozumienia, że on ma pierwszy coś zamówić. Szatyn zgodził się od razu, a czerwony arkusz znalazł się przy jego twarzy.

Widocznie był głodny.

 - To... - Danielle zaczęła jakby nie do końca pewna co chce przez to wyrazić – zastanawiałeś się już nad moją propozycją?
 - Jaką propozycją? - chłopak udawał, że nie wie o co ma na myśli, chodź w gruncie rzeczy domyślał się, co chodzi po głowie siedemnastolatce.
 - No tą! - oburzyła się dziewczyna, nie udolnie starając się wyjaśnić rozbawionemu chłopakowi o co jej chodzi.
 - A tą... - zaczął tajemniczo Greg – No więc...
 - Zgadzasz się? - przerwała mu w połowie zdania Danielle, za co została skarcona groźnym wyrazem twarzy chłopaka. Szatyn już otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nie wiadomo skąd (niczym ninja :D) zjawiła się przy ich boku urocza blondynka w żółtym fartuszku na oko koło dwudziestki. Greg zagwizdał na widok okazałych piersi i dekoltu doskonale je prezentującego, za co został brutalnie trzepnięty w ramię przez swoją dziewczynę.
 - Dzień dobry – burknęła nie ukrywając, że wcale nie ma ochoty być teraz w pracy. Kobieta niemal sprawiała wrażenie naburmuszonej, mającej pretensję do wszystkich klientów, jakby to przez nich musiała tu tkwić – Co chcą państwo zamówić?
 - Ja po proszę sałatkę grecką – pierwsza wyrwała się Dan, posyłając przy okazji znaczące spojrzenie szatynowi, który na chwile odpłynął wpatrując się w nieznajomą kelnerkę.

Dziewczynie nie spodobało się zachowanie jej chłopaka. Greg nigdy nie był kobieciarzem i nie oglądał się za innymi pannami w jej towarzystwie, dlatego Danielle nie mogła pojąć, co takiego go ugryzło. Fakt, blondynka była ładna, nawet bardzo ładna. Miała długie do pasa połyskujące na złoto włosy, które spływały lekkimi falami wzdłuż jej pociągłej, aczkolwiek bardzo ładnej twarzy. Duże zielone oczy, które podkreślała czarna kredka i spora ilość tuszu do rzęs, oraz wydatne, pełne usta maźnięte niedbale malinowym błyszczykiem.

Danielle nigdy nie mogła narzekać na swoją figurę. Miała długie, zgrabne nogi, niekiedy ładniejsze niż modelek na paryskich wybiegać i umięśniony brzuch, który, zanim zaczęła jeszcze ćwiczyć i tańczyć, był wklęsły. Jedyną rzeczą, jaką mogła pozazdrościć kelnerce Palms Of Goa, były duże piersi i tyłek, co u niej było raczej nikłe. Nigdy wcześniej jej to nie przeszkadzało, ale w zaistniałej sytuacji zaczęła żałować, że miseczka jej stanika nie jest dwa rozmiary większa.

 - A ja po proszę danie dnia – chłopak posłał w kierunku naburmuszonej blondwłosej piękności uwodzicielskie spojrzenie po czym rozłożył się wygodnie na czekoladowym krześle i rzucił jakby od nie chcenia – Więc, o czym rozmawialiśmy?
 - O mojej propozycji – burknęła brunetka nie kryjąc irytacji.
 - A tak... A więc... Zgadzam się – powiedział zastanawiając się nad swoimi słowami Greg.
 - Świetnie.
 - Świetnie.
 - I bardzo dobrze.
 - O co ci chodzi kobieto? - nie wytrzymał. - Chyba chciałaś, żebym poduczył czegoś tego smarkacza!
 - Nie drzyj się na mnie! - wybuchła dziewczyna podnosząc się ze swojego siedzenie. Krzesło odsunęło się z piskiem. Danielle była znana z tego, że łatwo ulegała emocjom. Była też bardzo wrażliwa, to też najdrobniejszy gest potrafił sprawić jej przykrość – I nie chodzi o to! Ty nic nie rozumiesz... - szepnęła chowając twarz w dłonie. Nigdy przedtem nie pokłóciła się z Greg'iem, przynajmniej nie na poważnie, więc to ją przerosło.
 - Kochanie... - zaczął nie pewnie chłopak, oszołomiony poczynaniami dziewczyny również wstał i podszedł do niej, obejmując jej chude ciałko ramieniem – Przepraszam... Ja... Ja nie chciałem cię zranić – mówił nie wiedząc dokładnie o czym.
 - To ja przepraszam – powiedziała już znacznie spokojniej dziewczyna podnosząc leciutko kącik swoich ust do góry. - Nie powinnam tak gwałtownie reagować przyznała i spojrzała w niebieskie oczy swojego chłopaka.

Reszta wieczoru minęła parze nadzwyczaj spokojnie. Po tym, jak szatyn zgodził się udzieljąc korepetycji Harry'emu postawił jeden warunek – będą się odbywać w domu Styles'ów. Dan była tym faktem nieco zaskoczona, ale chłopak wyjaśnił jej, że ta będzie mu bardziej na rękę, na co przystała. Miała do niego bezgraniczne zaufania, chodź dzisiaj poniosła ja zazdrość.

10 komentarzy:

  1. Witam. ;))
    Świetny rozdział. Twój styl pisania jest naprawdę ciekawy, masz bogate słownictwo, podoba mi się. Przyczepię się tylko do jednej rzeczy - literówki. Nie było ich dużo, ale spójrz np. tutaj:
    "Miała długie, zgrabne nogi, niekiedy ładniejsze niż modelek na paryskich wybiegać [...]"
    Chyba nie muszę tłumaczyć, o co mi chodzi. Jasne, że pomyłki zdarzą się każdemu, ale w tym przypadku to serio przeszkadza.
    Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam, nie to było moim celem. Chciałam tylko pomóc. ;))
    Pozdrawiam cieplutko. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz jak profesjonalista!
    Bardzo fajny blog...
    Pamiętam twoją historie z Julay to chyba był twój blog co nie?
    Sorry jeżeli ze mylę ,ale mam pytanie..
    Jak zaczynałaś to 1 opowiadanie z Julay to ja chyba czytałam do 4 rozdziału ,bo później linka zgubiłam
    Teraz jest mi w chuj smutno bo chyba te rozdziały usunęłaś ;(
    eh ten blog jest świetny taki dorosły ,ale troche tęsknie za Julay
    Szkoda ,że skończyłaś z nią opowiadanie.
    Chyba ,że masz jeszcze gdzieś tamte rozdziały ?
    Pewnie nie szkoda ...
    To tyle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam te rozdziały ;) Specjalnie dla Cb dodaję zakładkę "i" tam znajdziesz je wszystkie ;)

      Usuń
    2. jak dobrze :) to nie mogę sie doczekac jak dodasz
      Jeżeli byś zaczynałą jakąś historie podobną do tamtej to ci obiecuje będe czytac

      Usuń
  3. Super rozdział <3
    My też jeszcze nie mamy ferii ale już nie dużo...
    Labrinth - Beneath Your Beautiful (feat. Emeli Sande) - świetny wybór, kocham tą piosenkę.,
    Z niecierpliwością czekam na next.,
    Buziaczki ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Czekam na nn <3
    Ale się z Ciebie profesjonalista zrobił xD Ale to dobrze, opowiadanie jest naprawdę cuuudowne :)
    Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejooo :D
    Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award :D
    http://likeasweets.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko! Muszę przyznać, że jest to jedne z opowiadań, które ma w sobie naprawdę bardzo dużo zagadek, ale cholernie mnie zaintrygowało! Jeszcze jedna genialna rzecz to to że jest takie... inne, w pozytywnym tego słowa znaczeniu niż wszystkie. Piszesz je bardzo wyjątkowo co bardzo mi się spodobało! I czekaj Danielle jest z Gregiem, czyli bratem Nialla tak? Sama już nie wiem, ale trochę mi się pokręciło. W każdym razie nie wygląda to zbyt realnie, ten ich związek. Widać, że Greg coś kręci. Dawaj szybko kolejny rozdział, bo nie wytrzymam z ciekawości! :)
    + przepraszam, że komentuję dopiero teraz, czytałam wcześniej na telefonie

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, kocham Cię za wybór tej piosenki : )
    Gabrysia mnie nią zaraziła xD
    Rozdział świetny : ) Przepraszam od razu, że komentuję dopiero teraz. Mam nadzieję, że mi wybaczysz : )
    Lubię Danielle, ale tutaj mnie denerwuje xD Ja bym Gregowi na jej miejscu przywaliła xD Jak to tak można oglądać się w obecności swojej dziewczyny za innymi?! Jak go ta matka wychowała?! Niall jakoś potrafi być normalny xD
    Już lecę czytać następny rozdział!
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com
    kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń