wtorek, 22 stycznia 2013

004.~Pytania bez odpowiedzi



 - Idziesz dzisiaj z nami po szkole? - zapytał blond włosy Drake uważnie przypatrując się zamyślonemu wyrazowi twarzy przyjaciela. Nie podobało mu się, że Zayn od jakiegoś czasu robi się.. inny.
 - Gdzie? - mulat został wyrwany z zamyślenia. Drake pacnął się z otwartej ręki w czoło i westchnął.
 - Zresztą nieważne - odparł beznamiętnie brunet, a jego głos rozniósł się po stołówce - Mam plany.
Na te słowa dwaj przyjaciele czarnowłosego wybuchli głośnym śmiechem. Momentalnie kilkadziesiąt par oczu zwróciło się ku ich stolikowi. Zamilkli i spojrzeli poważnie na chłopaka, który myślami był już daleko od nich.

 - Dlaczego mnie tak nie lubisz? - rozległ się cichy szept Harry'ego w innej części stołówki. Stał z ponurą miną i wzrokiem wbitym w błyszczący blat stołu. Dłonie delikatnie oparł o oparcie jednego z wolnych krzeseł i czekał. Wreszcie, czarnowłosa dziewczyna poruszyła się lekko, po czym cicho chrząknęła i nabrała powietrza do płuc.
 - Nigdy tak nie powiedziałam - odrzekła dobitnym, kobiecym głosem. Chłopak momentalnie przeniósł wzrok na nią. Nigdy by nie podejrzewał, że ta oto dziewczyna o pulchnej twarzyczce i dziecięcych dłoniach może mieć taki... dorosły głos.
 - Nie lubisz mnie - Harry trwał przy swoim, podnosząc wzrok znad stolika i niepewnie kierując go na twarz dziewczyny. Ich oczy się spotkały. Jego, głębokie, zielone i pełne iskierek życia. Jej, czarne i puste.
 - Nie znam - poprawiła i zamarła w bezruchy oczekując, co jeszcze chłopak powie.
 - I nie chcesz poznać - westchnął zrezygnowany. W tej chwili przemknęło mu przez myśl, dlaczego w ogóle zdobył się na rozmowę z nią. Działał pod wpływem chwili, emocje nim pokierowały i, zanim zdążył się zorientować, stał już koło niej. Teraz tego żałował.
 - Hej! - krzyknął ktoś niskim, męskim głosem. Przestraszony Harry zwrócił twarz w stronę nowego rozmówcy w tym samym czasie co czarnowłosa. - Odwal się od niej.
Brunet wyprostował się szybko i zmierzył wzrokiem chudego, kruczowłosego chłopaka, o niezwykle bladej twarzy. Jego czerwone usta były teraz tylko wąską kreseczką, niewiele różniącą się od tych na jego czole, spowodowanych gniewem.

Harry niepewnie skinął głową i zaczął iść przed siebie. Szatyn uważnie obserwował każdy jego ruch i trwał napinając mięśnie, póki ten nie oddalił się znacznie. Wypuścił z sykiem powietrze z płuc i, wciąż z groźną miną, odwrócił się do dziewczyny.
  -Paul - jęknęła ze skruchą w głosie. Zmarszczyła lekko brwi i przybrała błagalny wyraz twarzy.
 - Nicola - powiedział twardo i dobitnie, jednak momentalnie zmienił ton głosu na znacznie cichszy i dodał - Wiesz, że nie możesz.
Dziewczyna posłusznie skinęła głową i westchnęła głośno, na znak niezadowolenia. Podparła rękę na łokciu i zaczęła bawić się jednym kosmykiem swoich smolistych włosów.
 - Tylko nic mu nie zrób - mruknęła ze wzrokiem wbitym w palce.
  -Powinnaś coś zjeść - oznajmił szatyn zmieniając temat. Odsunął cicho krzesło na którym jeszcze przed chwilą opierał się Harry i usiadł. Złapał dziewczynę za nadgarstki i skierował w swoją stronę tak, by spojrzała mu w oczy. Równie ciemne i nieprzenikliwe co jej.
 - Nie zmieniaj tematu - wysyczała przez zęby i próbowała się wyrwać, jednak na nic.
Paul przyciągnął ją bliżej do siebie, a ich twarze dzieliły zaledwie milimetry. Nicola wiedziała, co czarnowłosy zamierza teraz zrobić, a na samą myśl w jej gardle rosła ogromna gula. Tak bardzo tego nie cierpiała, ale wiedziała, że nie może nic zrobić. Łzy zaczęły płynąć jej do oczu. Policzki stały się gorące. Ręce drżały niebezpiecznie. Chłopak zetknął ich usta razem. Dziewczyna poczuła obrzydzenie. Na samą myśl miała ochotę zwrócić śniadanie, a co dopiero teraz, kiedy to już się stało? Paul brutalnie wepchnął jej swój język do buzi.

Czuła się jak w klatce. Nie mogła nic zrobić. Jednocześnie czuła do chłopaka obrzydzenie, ale również swego rodzaju wdzięczność. W jej głowie kotłowały się plątaniny myśli. Niczym dzikie mustangi złapane przez kłusowników. W końcu dała upust emocjom. Wybuchła płaczem. Gorące łzy rzeźbiły ścieżki żalu na jej marmurowych policzkach. Jednak nikt nie zwrócił na nią uwagi. Nie zauważył w jakim jest stanie. Jej płacz był cichy, prawie niezauważalny, a łzy przepełnione goryczą i bezradnością.

W tym samy czasie Harry szedł przed siebie w myślach licząc kroki. Był zagubiony. To był jeden z tych gorszych dni, kiedy nie wiedział, czy lepiej by nie było jednak w ogóle się nie urodzić. A pogoda tylko potęgowała jego nastrój. Ciężkie chmury przysłoniły niebo, dając upust łzom, jakie gromadziły przez całą swoją podniebną podróż. Świat pogrążał się w melancholijnej codzienności. Chłopak nie miał ochoty się z nikim widzieć. Z jednej strony chciał z kimś porozmawiać, zapominając o smutkach i troskach, a z drugiej chciał być sam. Nie wiedział, że ten dzień miał być dla niego wkrótce jeszcze gorszy.

Nogi zaprowadziły go pod drzwi męskiej toalety znajdującej się na parterze. Było to miejsce spotkań palaczy i narkomanów, jednak nie w porze lunch'u. O tej godzinie małe pomieszczenie zawsze świeciło pustkami. Harry niepewnie pchnął białe drzwi, a światło odbijające się od kafelków odrobinę go oślepiło. Toaleta prezentowała się dobrze. W wakacje była odnawiana.

Szesnastolatek miał zamiar usiąść na szerokim parapecie przy oknie. Chciał w ciszy poczekać do dzwonka, tępo wgapiając się w krople urządzające sobie na szybie wyścigi. Jednak coś, a raczej ktoś, mu przeszkodziło.

Na białych kafelkach leżał nieprzytomny chłopak. Harry'ego przeszedł jeden z tych nieprzyjemnych dreszczy. Matowe pasma blond włosów bezwładnie opadające na spocone czoło i brudną podłogę wyglądały niczym suche siano, a sine usta były lekko rozchylone. Mimo strachu brunet podszedł bliżej. Kucnął obok nieznajomego i, sam nie wiedząc dlaczego, złapał go za rękę. Podniósł ją trochę do góry chcąc sprawdzić puls i w jednej chwili rękaw luźnej bluzy zsunął się na dół prezentując okazałą kolekcję blizn na zgięciu ręki. Harry uważnie lustrował poszkodowanego wzrokiem, a kiedy do jego uszu dobiegł dzwonek na lekcje zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Wystrzelił jak z procy. Biegł ile sił w nogach aż nie natknął się na szkolną pielęgniarkę.

*
Wejść, czy nie wejść - oto jest pytanie. Brunet nerwowo przebierał palcami dłoni. Plecak, który miał zwyczaj każdego dnia nosić do szkoły, wydawał się dwa razy cięższy niż zwykle. Spoczywał na jego barkach niczym uosobienie wszelkich obaw. Buty, przetarte i zniszczone, klapały niemiłosiernie głośno przy każdym jego kroku, a grzywka, dzisiaj wyjątkowo uciążliwie, opadła luźno na spocone czoło chłopaka.
Nie wielki budynek niczym nie wyróżniający się z gąszczu wielkomiejskich budowli coraz bardziej zbliżał się do Zayna. W pewnym momencie niczym grom z jasnego nieba uderzyły w chłopaka obawy. Czy warto? Na szczęście szybko się ich wyzbył, przynajmniej większości, tłumacząc sobie, że za daleko już dotarł, by teraz się wycofać.

Nie przyjemne, siejące spustoszenie w i tak zakręconej już głowie siedemnastolatka, myśli zastąpiła urocza, blond włosa dziewczyna. Jego osobisty anioł. Przed oczami stanął mu uśmiech, którym witała go niemal każdego ranka sprzedając jeden niebieski długopis. I oczy. Te błękitne, roześmiane oczy spoglądające na świat z radością. Dzisiejszego wieczoru brunet miał rozwiać część tajemnicy spowitej wokół nieznajomej, która w końcu nie była już taka obca-znał jej imię. Imię, które powodowało na jego plecach ciarki. Imię, które kojarzyło mu się z rajem. A przecież było takie proste – Perrie.

W głowie Zayn zrodził się plan, który prysł jak bańka mydlana gdy tylko przekroczył próg kiosku. Za ladą stała, nie jak zwykle, starsza kobieta o odpychającym wyrazie twarzy. Jej oczy promieniowały taką nienawiścią, kiedy tylko ujrzały jakiegoś klienta. Kobieta wyglądała, jakby obwiniała cały świat, że nie może w spokoju dokończyć lektury kolorowego pisemka, a musi pracować.

W tamtym momencie brunetowi wydawało się, że jego życie legło w gruzach. Obawiał się, że już nigdy nie spotka obiektu swoich westchnień, a nie przyszło mu do głowy, że Perrie po prostu skończyła się zmiana. Bo w końcu dziewczyna miała też własne życie i nie siedziała całego dnia w pracy.




11 komentarzy:

  1. świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba... ;p Jest taki tajemniczy... Ty to umiesz zaciekawić czytelnika :) Już nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa i świetny wygląd bloga :) Ten szablon jest po prostu świetny ;p Kto Ci go robił???

      Usuń
    2. szablon mam z: http://by-elfaba.blogspot.com/
      :D i dziękuję xD

      Usuń
  2. matko! w tej chwili po prostu zachwyca mnie jak piszesz! czytając ten rozdział przechodziły mnie ciarki. bardzo fajnie wszystko opisujesz przez co łatwo jest to sobie wyobrazić. to opowiadanie ciągle ma w sobie pełno tajemnic... na prawdę czytając każdy nowy rozdział, wydaje mi się, że jest ich coraz więcej. czekam niecierpliwie na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, taki trochę tajemniczy ;D
    Ogólnie to całe opowiadanie jest oryginalne, co bardzo mi się podoba ;)
    Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Boooski rozdział ;) Taki tajemniczy i fascynujący... Strasznie mnie zainteresowała historia Nicoli i sprawa nieprzytomnego blondynka ;** I jeszcze zakochany Zayn <33 Aawwwww... Cudniee... I do tego tak fajnie piszesz że czytanie tego sprawia ogromną przyjemność :P Podziwiam Cię ;) Niecierpliwie czekam na next'a ;P Jeśli masz ochotę zapraszam do mnie na nowy rozdział:

    www.just-by-me-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo interesujący i tajemniczy-wszystko co uwielbiam w opowiadaniu-aż nie mogę się doczekać następnego postu.,
    Hmmmm ta Nicola jest strasznie skryta-żal mi jej się zrobiło jak się rozpłakał-.,
    Mam nadzieję że wszystko dobrze się skończy
    Buziole ;***

    http://adriana-louis-kissyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny : ) Biedna Nicola, strasznie mi jej żal. Mam nadzieję, że wkrótce poznam jej tajemnicę : )
    Ciekawe, co to za chłopak, którego znalazł Harry w toalecie? Dawaj szybko kolejny rozdział, bo już nie mogę się doczekać! : )
    Szablon zajebisty!

    OdpowiedzUsuń
  7. Łooo, geeeniaaalny rozdział! ♥
    Aż mnie zamurowało...
    Jestem pod ogromnym wrażeniem!
    Masz, dziewczyno, talent! :)
    No i tak samo jak reszcie - żal mi Nicoli...
    Mam jednak nadzieję, że wkrótce się otworzy i zazna szczęścia...
    A szablon jest zaaajebisty! :D
    Pozdrawiam cieplutko i życzę dalszej weny! ♥
    marrymeharrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. zostałaś nominowana ,, The Versatile Blogger'' :) Zapraszam na mojego bloga, aby zapoznać się na czym to polega ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie ciekawie piszesz, ale jak na razie jest to strasznie chaotyczne. Biegasz od jednego watku, do czwartego, zadnego z nich niedokańczając. Pozyje, poczekam. Moze ogarniesz to co piszesz. Bi widac, ze masz ogromny talent :D

    OdpowiedzUsuń