piątek, 21 września 2012

Rozdział 8



-TO. BYŁO. BOSKIE.-wykrzyknęła uradowana blondynka trzymając w jednej dłoni notes, a w drugiej długopis.-Całe szczęście, że wszystko zapisałam.
-Ychm… dzięki-odpowiedziałam cała czerwona na twarzy.
-Pokaż! Pokaż!-krzyczał Harry.
    Zajrzał dziewczynie przez ramię i uśmiechnął się:
-To będzie hit!
***
    Słońce właśnie schowało się za chmury. Zimny podmuch wiatru sprawił, że Hazza lekko się zatrząsnął. No tak! Nadal miałam na sobie jego płaszcz! Wiem, że jest mu zimno tylko nie chce się przyznać!
   Wracaliśmy do domu. Jeszcze nikt nie wiedział, że Harry Styles przyjechał do rodzinnego miasta. No, może oprócz tych ludzi na rynku… Chcieliśmy zrobić niespodziankę Gemmie i pani Anne, dlatego najpierw zaprosiłam mojego „nowego” przyjaciela do mnie, do domu. Musieliśmy w końcu opracować plan jak je zaskoczyć. A to nie tajemnica, że najlepsze pomysły przychodzą przy kubku gorącego kakao!
    Kolejny zimny podmuch. Nie postrzeżenie zdjęłam z siebie kremowe okrycie i ostrożnie położyłam je na ramionach  Lokowatego. Ten od razu, kiedy poczuł ciepło opatulił się nim. Ze zdziwieniem w oczach popatrzył się na mnie. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie i szczelniej zapięłam swoją bluzę. Harry oparł głowę o moje ramię, a ja moją wygodnie ułożyłam na jego loczkach. W taki sposób wracaliśmy szarymi uliczkami, przytulając się jak pingwinki, które w ten sposób się ogrzewają.
   Nie zwracaliśmy uwagi na ten jakże ponury świat. Mieliśmy siebie i tylko to się liczyło. Dla niektórych była to TYLKO przyjaźń, ale dla nas to była AŻ przyjaźń. I pomyśleć, że jeszcze nie dawno się nienawidziliśmy. A jednak pokonaliśmy wszystkie przeszkody, jakie los stawił na naszej drodze i teraz możemy żyć w zgodzie. Może nawet symbiozie (od autorki: O tak! Szóstka z przyrody!)… Ja potrzebuje Jego, On potrzebuje mnie… Wiem, że za bardzo filozofuje. Tak naprawdę byliśmy przyjaciółmi od dzisiaj i gdyby nie Louis… No właśnie. Louis! Muszę mu podziękować!
***
-Hej mamo! Zgadnij kogo dzisiaj spotkałam!-krzyknęłam już od progu.  Wpuściłam Stylesa do środka i zamknęłam drzwi. Było po siedemnastej więc mama powinna już być w domu szczególnie, że w niedziele pracuje do piętnastej.
-No nie wiem! Opowiadaj!-usłyszałam wesoły głos mojej rodzicielki krzątającej się kuchni.
-Mamo? Chodź na chwilkę!-odpowiedziałam nie zważając na wcześniejszą prośbę. Zdjęłam trampki i postawiłam na półce z butami. Poleciłam Hazziutkowi by zrobił to samo. Wzięłam od niego płaszcz i powiesiłam obok mojej bluzy. Wtem na przedpokój wparowała mama z rękoma oblepionymi ciastem i mąką.
-Co chciałaś cór… Harry!!-mówiąc to podbiegła do Lokusia i mocno go przytuliła. Zawsze go uwielbiała. Czasem zastanawiam się, czy nie bardziej od mnie…
-Mamo!-powiedziałam z pretensją-Bo udusisz mi jedynego przyjaciela!-złożyłam ręce na piersiach i tupnęłam nogą. Nawet pożyczyłam sobie minę Lokowatego numer 5.
Widząc to Cloe (moja mamuśka) szybko puściła chłopaka i spytała:
-Kiedy przyjechałeś?
-Dzisiaj proszę pani- rzekł i wbił wzrok w swoje skarpetki. Nie wiem dlaczego, ale zawsze się jej wstydził.
-To wspaniale! Twoja mama wie? Bo wiesz…-urwała nagle, by za chwilę dokończyć-Gemma jest na jakimś szkoleniu i wróci za tydzień, a Anne na Hawajah wraz z twym ojczymem.
  Harold zamarł. Nadal wpatrywał się tempo w podłogę i tylko zacisnął dłonie w pięściach. Wiem, że teraz nie ma gdzie spać, no chyba że w jakimś obskurnym hotelu, ale na to nie mogę pozwolić, dlatego powiedziałam:
-Mamo… a może Harry nocować u nas?
-Oczywiście!-odparła wesoło kobieta i zawróciła z powrotem do kuchni. Spojrzałam ukradkiem na Loczka. Na jego twarzy ewidentnie znajdował się mały uśmiech. Widocznie on też nie miał ochoty tułać się po hotelach. Na pewno było mu przykro, że nie udało mu się zobaczyć rodziny, ale w końcu od czego ma się przyjaciół? Nie pozwolę mu się smucić!
-To… masz jakieś rzeczy?-zwróciłam się do niego z gorącym (ou yea! Gorącym!) uśmiechem.
-Kurde!-zezłościł się i spojrzał na ścianę.-Louis powiedział, że zostawia samochód z rzeczami na parkingu, w razie jakby było mi coś potrzebne i wróci o dziewiętnastej-powiedział i spuścił głowę w dół, by następnie zadrzeć ją wysoko do góry wprawiając tym samym loczki w ruch (a mnie w szał :3).
-Jest osiemnasta trzydzieści…-stwierdziłam spoglądając na zegarek znajdujący się na lewym nadgarstku. Rzuciłam płaszczem Loczka w jego właściciela i szybko ubrałam bluzę. Zakładając trampki zobaczyłam zdziwioną minę Hazziutka.
-Na co jeszcze czekamy?!-wydarłam się podając mu jego obuwie.
   On, jakby zajarzył o co chodzi, sprawnie przywdział buty i uśmiechnął się do mnie zakładając płaszcz. Otworzyłam drzwi i pokazałam ruchem ręki, by szedł pierwszy.
-Zaraz wrócimy!-krzyknęłam na odchodnym, po czym trzasnęłam drzwiami.
    Zbiegliśmy po schodach. Mieszkałam na tzrecim piętrze, więc nie było ich tak dużo. No… Jak na cztero-piętrowy blok. Tak! Moja rodzina nie jest bogata i mieszkam w jednej z tych ponurych kamieniczek. Oczywiście lubię swoje mieszkanko, bo jak to się mówi-Ciasne ale własne! Ale jest naprawdę niczym w porównaniu do domu Stylesów. O tak! On mieszka, przepraszam mieszkał, na jednej z bogatszych ulic. Dwa piętra, ogród, basen… Istny raj na ziemi!
  Ledwo widzieliśmy stopnie oświetlone bladym światłem starych, zakurzonych lamp. Szare, zimne ściany sprawiały, że nastrój na klatce schodowej był ponury. Można nawet powiedzieć, że dobijający. Schodząc, a raczej zbiegając, po dwa stopnie kurczowo trzymałam się obdrapanej poręczy. Podłoga była śliska. „Pewnie padało…”-pomyślałam.
   Wyszliśmy na zewnątrz. Rozejrzałam się po okolicy. Po mojej lewej i prawej stronie stały takie same bloki w jakich mieszkałam. Ech… Szara rzeczywistość…
-Parking przy tej kawiarni przy jeziorze?-spytałam. Spojrzałam na Harrego. Ależ on jest śliczny!
-Tak-odpowiedział i ruszył przed siebie. Poszłam w jego ślady. Do samochodu Louisa mieliśmy jakieś piętnaście minut drogi. Spoko. Zdążymy.
   Szliśmy już tak pięć minut. Było już prawie kompletnie ciemno. No tak. W końcu to połowa listopada… W pewnej chwili Hazza złapał mnie za rękę i przyciągnął bliżej do siebie wtulając się w moją bluzę. Był taki słodki. Jego czekoladowe loczki były  kompletnie nie ułożone-roztrzepane, dodając mu uroku. Ciągle roześmiane, zielone oczy, teraz zmęczone, mimo to szczęśliwe. Słodki uśmiech, dołeczki, uroczy nosek… Wyglądał jak aniołek. Zawiał chłodny wiatr. Lokuś wtulił się mocniej we mnie.
   Nagle poczułam jak pojedyncza kropla wody rozbija się o mój nos. Zignorowałam to. ”Pewnie pokropi i przestanie”-pomyślałam. Myliłam się. Zaraz potem poczułam kolejną kroplę. Inastępną. A chwilę później już lało. Hazziutek podniósł głowę z mojego ramienia i spojrzał się na mnie z łobuzerskim uśmieszkiem. Pociągnął mnie za rękę. Biegliśmy. Śmialiśmy się. Trzymaliśmy za ręce. Magiczna chwila. Mijaliśmy zdenerwowanych pieszych chowających się w ciepłych lokalach i sklepach.
   Wszyscy się gdzieś śpieszyli. A my? A my biegliśmy przed siebie. Biegliśmy bez celu. Całkiem zapomnieliśmy, że mieliśmy iść po rzeczy Harrego. Dopiero kiedy minęliśmy zakręt na ulicę na której mieściła się kawiarenka i parking to sobie to przypomniałam. Pociągnęłam Hazze w dobrą stronę. Spojrzałam na zegarek.
-Osiemnasta czterdzieści… -powiedziałam do siebie.
***
-Co ty robisz?!-zaśmiałam się patrząc na Lokowatego kładącego się na w piżamie i mokrych włosach na kanapie w salonie.
-No… idę spać-powiedział zmieszany i spojrzał się na mnie tymi swoimi zielonymi tęczówkami w których malowało się zdziwienie.
-Żebyś mi potem marudził, że cię plecki bolą?! Zapomnij!-krzyknęłam rozbawiona i złapałam go za rękę ciągnąc do mojego pokoju.
-Fajną masz piżamkę-powiedział siadając na moje łóżko.
  Spojrzałam na siebie. Miałam żółtą, luźną bluzkę z krótkim rękawkiem i szare spodnie od dresu. Spojrzałam na niego. Miał jasno-fioletową luźną bluzkę z krótkim rękawkiem i szare spodnie od dresu. Zaśmiałam się.
-Mam fajny pomysł!-krzyknęłam.-Daj mi swoją koszulkę!
   Posłusznie spełnił moją prośbę. Rozłożyłam koszulkę na biurku i wyjęłam czarny flamaster. Lokowaty chyba załapał o co chodzi, bo ściągnął mi t-shirt tym samym wytrącając pisak z ręki. Pisnęłam i szybko złapałam się za piersi. Byłam bez stanika. Odwróciłam się do niego tyłem i słysząc jego śmiech uchyliłam wykręciłam głowę w jego stronę i wytknęłam język. Wyciągnęłam sobie drugi mazak i zaczęłam pisać po fioletowej bluzce. „Best friendsàJulay. Forever and always!”-taki napis widniał od dzisiaj na piżamce Harrego Stylesa.
   Poczułam czyjąś rękę na moim gołym ramieniu. Odłożyłam pisak i odwróciłam głowę. To był Hazza. Podał mi moją bluzkę z napisem: „Best friensà Harry. Forever together.” To było słodkie. Szybko ją ubrałam i odwróciłam się do niego przodem.
***
   Ułożyłam się wygodnie na dywanie przy moim łóżku. Zamknęłam oczy.
-Co ty robisz?!-zaśmiał się Harry. Otworzyłam oczy i spojrzałam się na leżącego w moim wyrku przyjaciela.
-Śpię?-spytałam z ironią.
-Na dywanie?-roześmiał się i dodał:-No weź!
-Co?-zdziwiłam się.
-No bo nie zasnę jak się do czegoś nie przytulę.-zrobił minę numer 8 (szczeniaczek) i chwycił moją rękę.
  Wstałam i usiadłam na brzegu łóżka.
-Harry, to jednoosobowe łóżko-powiedziałam.
  Wzruszył ramionami i pociągnął mnie tak mocno, że upadłam koło niego. Błyskawicznie wtulił się w moją rękę, zamknął oczy i usnął. Poszłam w jego ślady, śmiejąc się cicho.
_______________________________
I jest ósemka! Według mnie to jeden z lepszych rozdziałów, a według was?
Nie mogłam się powstrzymać, żeby dodać tą piosenkę! Kocham ją! Jest taka zajebista!

Dzisiaj panina polaku zadaje zadanie domowe: na podstawie planu wydarzeń napisać streszczenie.No i ja się pytam w której osobie ma być narracja, bo dla mnie to istotne (miałam już taki fajny pomyślik na pierwszo-osobową). A pani takie oczy... W ogóle chyba nie wiedziała o co mi chodzi! Me gusta być mądrzejszym od pani :D Masie tą szósie z polskiego co, nie? ;)

11 komentarzy:

  1. Masz rację rozdział jest jednym z lepszych ! Cud, miód i maliny. <3 Oby tak dalej !

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha! JA z tobą nie wyrabiam! Ten rozdział jest boski! Te koszulki i wgl;]
    Czołzen;D

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 jestem ciekawa co będzie dalej <3
    Zapraszam też do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny! Daj szybko kolejny :)) Już się doczekać nie mogę!

    OdpowiedzUsuń
  5. O zgadzam się, najlepszy normalnie! :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny. :)


    http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział ; ) Ooo, już się nawet za ręce trzymają. Jest postęp, oby tak dalej ; DD
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com- zapraszam, pojawił się nowy rozdział ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, jak mogłam o tym zapomnieć x DD Tyle że to ja powinnam leżeć obok Harry'ego, a nie Julay ; DD

      Usuń
    2. Ty po jednej stronie,ja po drugiej, a Julay niech spada na dywan XD

      Usuń
  7. O Boszz.. Szóstka z Polskiego??

    Rozdział śnietnyy:**

    OdpowiedzUsuń